4 kwietnia 2011

145.

Oto nastał ten dzień na który czekaliśmy.
Gwiazda odeszła w niebyt.
Spodziewaliśmy się dzikiej awantury, a skończyło się na niedowierzaniu, płaczu, delikatnej histerii i przekonaniu o własnej megazajebistości co zostało wyrażone werbalnie "bo nową pracę z jej kwalifikacjami, doświadczeniem i ogólną bystrością to ona sobie znajdzie w trymiga".
Tak, szczególnie stawiałabym na tę niebywała bystrość...
Buk dał :) W końcu.

5 komentarzy:

  1. I o czym/kim teraz będziesz pisać? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O biurowych romansach! O seksach na biurku, pod biurkiem, zamiast biurka ;) Dobra koncepcja?

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz? Po zastanowieniu stwierdzam, że interesująca. Ale ze zdjęciami, ok? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podpisuję się pod prośbą Goldmoona ;)

    OdpowiedzUsuń