19 października 2010

132.

Prez, Wu. i Bossica wołają mnie do pokoju w którym mamy wszystkie ksera
- a może pani potrafi włożyć?
- z całym szacunkiem Prezie, ale wkładanie należy akurat do męskich obowiązków ;)
- toner do cholery do tej diabelskiej maszyny ;p

Pod koniec dnia Prez woła mnie do siebie, wręcza talerz ciacha i każe
- pani przeleci wszystkich pracowników
- też mi propozycja skoro ze samymi babami pracuje ;>
- no jest jeszcze eM. (nasz nowy nabytek najprawdziwszy, MŁODY, dostępny samiec:D), może on się skusi, w sumie ja bym się skusił ;D
- jeeezu z kim ja muszę pracować, wy cały dzień o jednym ;> - jęczy vice
- na placek bym się skusił! Z kim JA muszę pracować ;p?!

16 października 2010

131.

Kupiliśmy nowe śmietniki, które z założenia mają stać przed wejściem do firmy. Po południu dzwonią dziewczyny z zakładu
- wiesz że nasza kierowniczka kazała nam zabrać śmietnik i wstawić go do kuchni?
- a dlaczego?
- no bo ja będzie stał przed wejściem to nam go ktoś ukradnie... - tu mi opadły cycki i cała reszta
- jak ktoś ma wam ukraść śmietnik skoro macie po pierwsze monitoring, po drugie ochronę? A tak w ogóle jak ona go nie każe wystawić to przyjadę do was z paczką poxipolu i go kurwa podkleję od dołu do płytek przy wejściu ;>

No poważnie, jak ktoś nie ma większych problemów, to zrobi wszystko by te problemy sobie znaleźć...

14 października 2010

130.

Nie powiem, żeby nam kopary dziś nie opadły do samej ziemi...
Gwiazda normalnie przyszła do pracy, po czym po pierwszej kawie stanęła w drzwiach Bossicy i wręczając jej zwolnienie próbowała zawinąć się na pięcie. Okazało się, że ma miesięczne zwolnienie od psychiatry i teraz będzie "chorowała".
Przypuszczając, że nie będzie chciała już wrócić do pracy Bosicca powiedziała jej, że ma nam wszystko przekazać i poczekać na siebie. Bosicca pojechała do urzędu, nasza gwiazda liczyła ze mną kasę, przekazywała mi obowiązki po czym ubrała się i wyszła do domu. Jakiż to był komiczny widok kiedy vice goniła ją po parkingu ;)
Aczkolwiek do śmiechu w tym nic nie ma, nie mamy jej haseł do kompa, programów, vice ją dziś rano naszła jak niszczyła jakieś dokumenty i od kilku miesięcy już wiemy, że chodziła do pracy z dyktafonem...
Prez się wkurwił, kazał ogłosić nabór na jej stanowisko i już nie ma zmiłuj się.

12 października 2010

129.

Mamy taką psychiczną panią, która bardzo uparła się na to, że wyciągnie od nas kasę...

Nastąpiło kilka miesięcy spokoju, w mediach zaczęła się pojawiać informacja, że będziemy naszym klientom oddawać nadpłaty i zaczęło się na nowo. Pani nam napisała pismo, że mamy jej kasę oddać. My zgodnie ze stanem faktycznym odpisaliśmy jej, że zwrot jej się nie należy...
- dostałam pismo od prezesa kilka miesięcy temu, że dacie mi kasę i czekam, czekam a kasa nie przyszła!
- bo pieniądze sama nie chodzą musi pani do nas przyjechać...
- jak to muszę?! ale ja mam padaczkę, guza mózgu, raka, córkę samobójczynie!
(...)
- no to o której mogę przyjechać po kasę?
- tam w tym piśmie, które pani dostała są opisane godziny naszej pracy
- w moim nie są!
- ależ są, każdy z państwa dostaje standardowe pismo wg określonego wzoru
- jak mówię że nie są to kurwa nie są, głupia jesteś czy udajesz?! - i tu mnie coś tknęło, postanowiłam sprawdzić czy pani ten zwrot w ogóle się należy, okazało się że nie o czym ją poinformowałam
- chyba śmieszna jesteś dziewczynko! popierdolona (...) a tak w ogóle to ja was do sądu podałam za to drzewo i pewnie już o tym wiecie, bo prokurator już wam się dobrał do dupy!
- muszę panią zmartwić nasza firmowa dupa ma się całkiem dobrze, a jak będzie mnie pani obrażała to się rozłączę
- o ty kurwo jedna!
- żegnam...

Telefonów od tej pani, utrzymanych oczywiście w podobnej konwencji grzecznościowej, miałam dziś 22. Za 22 razem się rozłączyłam. 23 raz dzwoniła poinformować prezesa, żem chamidło okrutne :)
Czekamy na jej ponowną wizytę u nas.
Eks lekarz proponuje żeby od razu wołać karetkę z prośbą o zabranie pani na oddział zamknięty - propozycja godna rozważenia ;>

11 października 2010

128.

Dzwoni ubezpieczyciel...
Okazało się, że pół roku temu powinniśmy zapłacić za polisę, której w życiu na oczy nie widziałam. A nie widziałam, bo pan K. uznał że widzieć nie muszę. (a że dopóki nie widzę polisy, to firma za nią nie płaci to już pikuś)

Pisze ubezpieczyciel...
Okazało się, że 1 października mieliśmy wypadek samochodowy o czym ja dowiaduje się z infolinii, bo komunikacja wewnątrz firmowa jak widać nam szwankuje

Zjeby za 2 wyżej wymienione sytuacje przyjmuje ja.

- panie K. czy wie pan coś o wypadku z 1 października
- no był :)
- mhm, a czemu ja nic o tym KURWA nie wiem?
- a to ja muszę zgłosić do pani?
- ... - ponad 3 lata się tym zajmuje to faktycznie zbyt krótki okres żeby się zorientować

Jestem oazą spokoju.

6 października 2010

127.

Auditor wyraża telefonicznie swe pragnienia odnośnie kontroli u nas
- i chciałbym jechać do prosektorium, żeby zobaczyć ciała
- no cóż ludzie mają różne fantazje, ale jak pan sobie życzy ;)
Nie ma to jak przed śniadaniem (a raczej zamiast) jechać do prosektorium w końcu.

Zapłaciłam mu za hotel i zaniosłam fakturę do księgowości
- faktura za nocleg? I to tylko jeden? - pyta zdziwiona 60-letnia kasjerka
- no tak :) bo orgia nam się szykuje ;p
- ee to pani wchodzi i opowiada szczegóły :D
- oj pani Irenko, szczegóły to ja opowiem po ;)
- jak to po?! przecież muszę wiedzieć czy mam się podmyć z tyłu na przód, czy z przodu na tył do tej całej orgii ;p