11 grudnia 2014

272.

Oni mnie kiedyś nerwowo wykończą, przysięgam.
 
Miesiąc temu wywalili pracownika należącego do komisji, a że się ogon palił, a dopiero studnię zaczynali kopać, to naradzili się wspólnymi siłami - Perez i Vice, że skorom jest w krs wpisana to ja go zastąpię.
I wszystko było ok do pierwszego spotkania na którym wyszło, że ze względu na regulamin dobrze znany X. (kumpela Vice) nie możemy jej pomóc na tyle, na ile chciała - zgodnie z wytycznymi Vice. Odebrałam dziś telefon od tejże jebiący mnie na wszelkich płaszczyznach, a zaczynający się od słów "ty sobie moim nazwiskiem gęby nie wycieraj" i w tym tonie dobre kilkanaście minut. Na koniec sięgło się Perezowi, "bo kto mi niby kazał do komisji należeć i w ogóle, bo Vice wolałaby żeby tym się zajęła jej rodzina".
  
- a proszę bardzo, zabierajcie sobie to w pizdu i zarządzajcie jak chcecie, ja się tu nie pchałam i mi do szczęścia nie jest potrzebne żeby Vice do mnie dzwoniła i opieprzała mnie za coś, co sama miesiąc temu kazała mi robić, bo nie jest to dla mnie ani przyjemne, ani tym bardziej nie mam na to czasu, bo jak widać w przeciwieństwie do niektórych zajmuję się pracą, a nie szukaniem dziury w całym


Nie wiem, może powinnam na początku każdego m-ca dzwonić do Vice i pytać jaką mam agendę pracowniczą na najbliższy miesiąc, żeby mi nie wyrzygiwała, że robię coś, co sama kilkanaście dni wcześniej mi zleciła....

28 listopada 2014

271.

Panu zmarł ojczym, a że nie dostałby całego zasiłku to podjął wyzwanie i postanowił skontaktować się z prawowitym synem zmarłego i na niego scedować faktury za pogrzeb. Rozsądne.
Prawowity syn pojawił się nazajutrz i od progu krzyczał, że on nie będzie brał na siebie faktur, bo nie ma dowodu osobistego, jest bezdomny (nie sprawiał wrażenia) i żona będzie na niego krzyczała jak będzie coś musiał dopłacić. Tłumaczymy jak krowie na rowie, że nie ma nic do dopłaty, że wszystko będzie ok, on dalej swoje.
- panie - już się podkurwiłam - jak się nie dogadamy to po prostu nie zrobimy pogrzebu
Pozostał niewzruszon, więc użyłam ostetcznego argumentu
- zostaną panu jeszcze pieniądze z zasiłku
- tak? to wie pani, ja skłamałem, mam dowód, możemy pisać faktury
- ... 

Dzwoni jakiś cymbał
- ja bym chciał ksero tych dokumentów co się je u was pisze
- jakich dokumentów?
- no tych waszych
- ale których? mówi pan o fakturze czy zusie czy czym?
- no bo robiliście pogrzeb takiejatakiej i ja bym chciał ksero tych dokumentów
- ale dokumenty są wystawione na inną osobę, jest ochrona danych osobowych i ja panu tych dokumentów nie wydam
- ale ja chcę!
- ale po co to panu?
- bo to córka chowała moją żonę i chcę wiedzieć ile jej zostało pieniędzy z zasiłku
- to proszę się zapytać córki
- ale nie mogę się z nią dogadać
- proszę pana ja nie jestem od rozwiązywania waszych problemów rodzinnych...

Bo jak nie wiadomo o co chodzi...

24 października 2014

270.

Na sam początek akcja z klientem, który składa reklamację za coś z 12 grudnia zeszłego roku. Zostaje mi wmówione, że to moja wina. Sprawdzam i idę do najjaśniejszej panienki wyjaśnić sytuację
- to nie mogłam być ja, gdyż cały grudzień siedziałam na dole, więc nie mogłam być jednocześnie u góry
- ależ to byłaś ty, bo ja wtedy miałam wolny jeden dzień
- pamiętałabym, to z całą pewnością nie byłam ja
- to ja zaraz zadzwonię do kadr i ci udowodnię - dzwoni, dopytuje, po czym z grobową miną oznajmia - widzisz miałam rację, ja 12 grudnia miałam wolne
- no niestety, dzwoniłam do kadr 2 minuty temu i wiem, że to nieprawda, pani miała wolne tydzień później
Chwilę jej zajmuje zanim pozbiera szczękę z podłogi i odzyskuje mowę
- ty mnie sprawdzasz?! ty mnie, kurwa, sprawdzasz?!
- nie, ja po porostu staram się ustalić fakty, bo nie lubię jak mi się wmawia dziecko w brzuch, naprawdę nie pozwolę na takie zachowanie...
Do końca dnia najjaśniejsza panienka jest dla mnie miła do wyrzygu, a ja mam na nią takie ciśnienie, że udusiłabym gołymi rękoma.
 
W związku z tym, że złapałam ją na kłamstwie następuje tydzień jeżdżenia po mnie z góry do dołu, znoszę to z godnością osobistą. Do czasu.
Jadę tłumaczyć się klientowi z czegoś co najjaśniejsza panienka zjebała, wracam głodna, zmarznięta, chce mi się pić i siku, a wpadam w oko cyklonu
- co wpisałaś klientowi w fakturę 3 tygodnie temu?!
- nie pamiętam, pójdę do góry, sprawdzę i pani powiem
- kurwa, ja się pytam co wpisałaś?!
- nie pamiętam, wbrew pozorom nie uczę się faktur na pamięć i nie musi pani się do mnie wydzierać
- ty mi będziesz kurwa zwracała uwagę!? może trochę szacunku!
- nie oczekiwałabym szacunku od kogoś, kogo się samemu nie szanuje, ja nie jestem głucha, nie trzeba na mnie krzyczeć, można zwrócić uwagę spokojnie, normalnym tonem, czy cała ulica musi słyszeć, że ma pani coś do przekazania? ludzie, kultury trochę...

Dzień wcześniej darła się na naszego najspokojniejszego pracownika, w końcu i jemu się cierpliwość skończyła i ją zjebał. Ciekawe na jak długo poskutkuje.

9 września 2014

269.

Ktoś rozpierdolił rurę wodociągową dzięki czemu nie mamy wody w jednym z naszych obiektów (za to mamy masę telefonów od wkurwionych ludzi odwiedzających obiekt). Przez 5 dni straż miejska "przeglądała monitoring i próbowała ustalić sprawcę". Bez rezultatu.
Osiągnęłam stan wrzenia i ustaliłam sprawcę w dwie minuty, jednym telefonem. Wszystkie dane, włącznie z dokładnym adresem, nipem i numerem prywatnym do właściciela... Dzwonię do łosia
- pani, ja wiem żeśmy rozwalili, ale nie mam pojęcia jak to naprawić
- doprawdy? ja panu powiem jak - szybko!
- no ja to na razie do ubezpieczenia zgłosiłem
- proszę pana mnie nie interesuje gdzie pan to zgłosił, interesuje mnie kiedy pan to naprawi? szczerze mówiąc daje panu 3 dni, a potem sami to naprawimy i obciążymy was kosztami
- ooo to możemy tak zrobić :)
- ok, to będzie 5.000 zł
- ILE?!
- panie my się takimi rzeczami nie zajmujemy, ale jak pan sobie życzy to prosz bardzo, ja muszę pracowników oddelegować żeby po pańskiej firmie naprawili szkody, więc w tym czasie nie zarabiają dla nas, poza tym od tygodnia nie mamy wody w naszym obiekcie, mamy za to masę telefonów od wkurzonych ludzi co poważnie zakłóca naszą pracę, ma pan wybór, albo do czwartku pan to naprawi, albo my

Się facet doigra, bo nie widzę, aby cokolwiek robił. A wkurwionym ludziom od wczoraj podaję jego prywatny numer.
****
Wszyscy się urlopują, a ja latam jak pies z podpalonym ogonem, w tak zwanym międzyczasie pilnując kreatywności mych koleżanek. W miarę na bieżąco staram się patrzeć co czynią i padłam na zawał, dzwonię wyjaśnić to, com ujrzała
- czy mi się wydaje czy sprzedałaś jednej pani DWIE urny?
- no tak i co?
- a to jest do jednego pogrzebu?
- tak
- aha, a możesz mi powiedzieć dlaczegóż to uczyniłaś? - wiedząc kurwa, że jest to karalne, bo sama zwracałam jej przynajmniej dwa razy uwagę
- bo pan jest marynarzem - przyznam argumentacja mnie z lekka rozjebała
- i? mamy jakąś nową procedurę o której nic nie wiem? spopielonego marynarz rozsypujemy do dwóch urn, a na przykład księgowego przecinamy na pół i chowamy w dwóch trumnach..?

Nie ogarniam czasami.

26 maja 2014

268.

Leasingujemy auta w firmie z pojebaną obsługą posprzedażową, która ćwiczy, zajebiście ćwiczy moją cierpliwość.
Najpierw sami z się przedłużyli nam umowę OC, chociaż dostali w terminie wypowiedzenie i nową polisę. 4 miesiące wymieniałam z nimi uprzejmości, w których uświadamiałam im, że są:
1) w błędzie co do swego stanowiska, kto jest strona wypowiadającą umowę -źle skonstruowali umowę i wynikało z niej, że to oni musieli ją wypowiedzieć, a nie my, a przedłużyli na nas, to w sumie tak jakby wam sąsiad przedłużył umowę OC na wasz samochód, pojebane
2) a później jechałam z nimi równo uświadamiając im za pomocą papieru firmy prawniczej, żeby mnie nie wkurwiali
W końcu unieważnili niesłusznie przedłużoną umowę. Po czym przesłali mi fakturę na 4,34 zł. Za chuj wie co. Polisa nie nasza, więc koszty nie nasze. Proste. Odesłałam im fakturę z adnotacją, że nie będziemy im płacić skoro polisa nie dotyczyła nas. Sąsiadowi też nie płacimy.
Teraz mamy kolejny samochód u nich i się zaczęło.
" Centrala odrzuciła mi polisę. W polu „ DANE UBEZPIECZAJĄCEGO „ musicie być wpisani wy ponieważ to wy jesteście stroną umowy leasingu a nie właściciel grupy. Proszę o poprawienie polisy" 

"Na wszystkich polisach komunikacyjnych grupy ubezpieczającym jest właściciel grupy jako zawierający umowę ubezpieczenia. W niniejszej umowie ubezpieczenia ze względu na fakt, iż pojazd należy do leasingodawcy my powinniśmy być oznaczeni wyłącznie jako użytkownik. W naszej ocenie polisa jest skonstruowana poprawnie.
Przypominamy, że 5 miesięcy temu zaakceptowaliście polisę nr HX0001 (skan w załączeniu), gdzie również ubezpieczającym została ustanowiony właściciel grupy, a użytkownikiem jesteśmy my. Nie rozumiemy zatem zajętego stanowiska"
 
" Podtrzymujemy nasze stanowisko
- Jak wspomniałem z właścicielem grupy nie łączy nas żadna umowa cywilno – prawna na samochód jaką jest umowa leasingu, stroną jesteście wy.
- Jak wspomniałem na leasingobiorcy ( ubezpieczającym) ciąży obowiązek ubezpieczenia pojazdu, właściciel grupy nie jest leasingobiorcą.
- instytucje finansowe są zmuszone przestrzegać ustawy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy, wystawiona i przesłana polisa świadczy iż beneficjentem ubezpieczenia nie jesteście wy a właściciel grupy. Identyczna sytuacja by była gdyby za raty leasingowe płaciła inna firma niż wy – mamy obowiązek informować o takich przypadkach do odpowiednich instytucji.
- Ze względu na fakt, iż centrala nie przyjmie tak wystawionej polisy, ja jako pracownik odpowiedzialny za techniczną sprawę transakcji, nie mogę dokumentowo przekazać pojazdu i ustanowić statusu „ ODEBRANY”  z powodu źle wystawionej polisy. Co gorsza, z tego też względu nie może wyfakturować klienta na dokonaną wpłatę początkową.
Pochodną w/w faktu, jest kolejna nieprzyjemna sytuacja dla klienta, za każdy dzień spóźnienia klient zostanie obciążony odsetkami w podwójnej ustawowej wysokości za nieodebrany pojazd, przypominam iż pojazd kosztował XXX 000,00 netto!
- jeżeli nie dostaniemy poprawnie wystawionej polisy, to sami wystawimy polisę ubezpieczeniową i obciążymy kosztem klienta, a do tego za każdy dzień zwłoki od daty rejestracji kaucją na fundusz gwarancyjny, biorąc pod uwagę kwotę zakupu, zapewne nie będą to małe kwoty.
- Kolejnym faktem jest to, iż wy tak wystawionej polisy nie możecie wrzucić w koszt uzyskania przychodu, bo nie jest wystawiona na niego a zapłaty dokonuje, sic!

Reasumując, myślę iż podane wyżej argumenty są wystarczające dla Pana aby zmienić polisę na poprawne dane


PS. Argumentu którego użyliście „Przypominamy, że 5 miesięcy temu zaakceptowaliście polisę nr HX0001 (skan w załączeniu), gdzie również ubezpieczającym została ustanowiony właściciel grupy, a użytkownikiem jesteśmy my. Nie rozumiemy zatem zajętego stanowiskauznam że nie widziałem, bo również powinno to być zgłoszone przez moją osobę."

Tłumaczenie jest debilne w świetle ich dotychczasowego wieloletniego zachowania. WSZYSTKIE nasze dotychczasowe polisy były wystawiane dokładnie w ten sam sposób to się nazywa umowa flotowa, nie było nigdy żadnego problemu, jakoś je zatwierdzali i wpisywali i absolutnie nie przeszkadzało im, że właściciel grupy widnieje na polisie, a my opłacamy, co więcej do tej pory jakoś to wrzucaliśmy w koszty. Żeby było śmieszniej nasza ostatnia polisa - ta którą nam automatycznie przedłużyli, a o którą walczyłam z nimi 4 miesiące - była trzepana na prawo i lewo przez ich wszystkie działy, w tym głównie prawny, jak również przez ubezpieczyciela i absolutnie nikt nie zwrócił na to uwagi, ani nie zostało to nigdzie dalej przekazane jak pan nas straszy. Kurwica mnie z nimi trafia.
Pytam prezesa dlaczego do chuja pana tak się uparliśmy, żeby akurat u nich brać ten leasing, mało jest innych banków?
- bo zawsze u nich bierzemy
i to ma być zajebiście ekonomicznie uzasadniony argument...