30 czerwca 2011

154.

Czasami nie bywam pracowniczą suczą...
Mój pracownik adoptował dziecko. Przyszedł zapytać czy dostanie z ubezpieczenia życiowego wypłatę świadczenia. W zasadzie nie, bo jest punkt "urodzenie dziecka", a nie "adopcja dziecka", ale można lekko nagiąć prawo...
- panie P., a ma pan skrócony odpis aktu urodzenia dziecka :)?
- no mam
- to pan mi da skrócony, a reszty rozmowy nie było, ok :)?
W skróconym nie jest wyszczególnione, że dziecko było adoptowania, nie ma jego wcześniejszych danych, są tylko aktualne dane dziecka i adopcyjnych rodziców, do ubezpieczenia wystarczy, a 1.600 zł piechotą nie chodzi :) Czasami jestem mega miękką rurą, zazwyczaj wtedy, gdy rośnie mi w gardle taka gula...

29 czerwca 2011

153.

Czasami zamawiamy pizzę do pracy, za każdym razem zostają po niej sosy, które moja Bossica zanosi do lodówki, bo ona je później zje z chlebem. Oczywiście za każdym razem o nich zapomina.
- znowu Bossica zostawiła sosy, bo będzie je jadła, tydzień stoją w lodówce (lodówka zawsze stała w centrum zarządzania wszechświatem - czyli u góry i ewentualne pozostałości po tego typu imprezach wywalałam ja, od jakiegoś czasu stoi na dole gdzie nikt nie kontroluje zawartości, a każdy ma do niej dostęp), tym razem ich nie wyrzucę - wkurwiam się przy vice
- a co zamierzasz?
- nic, poczekam aż same wyjdą z lodówki, a jak ich będę mijała to im rzucę "chłopaki należycie do Bossicy - skierujcie się do pokoju pierwszego"
Poważnie, ile można po kimś sprzątać?

Dalej w temacie nieruchomości. Dzwonię do dłużniczki, ona sukcesywnie ignoruje moje telefony. Ja nie mam zbytnio czasu wydzwaniać do niej 500 razy dziennie z dopraszaniem się o zapłatę zaległości, to w końcu jej powinno zależeć, a nie mi ;> Wkurwiam się i piszę smsa
"Pani W. proszę o PILNY kontakt telefoniczny w sprawie zaległego czynszu. Jeżeli do jutra Pani do mnie nie oddzwoni wstrzymam Pani dofinansowanie z urzędu gminy*."
Następuje, kurwa, C U D - pani oddzwania po 5 minutach.
Ja tych ludzi nie czaję, część z nich ma dofinansowania z UG, za mieszkanie płacą nam kilkadziesiąt zł miesięcznie, resztę płaci za nich urząd gminy, a i tak nie potrafią terminowo regulować należności.
*Hasło urząd gminy działa jak zimny prysznic - mam obowiązek zgłosić UG, że ktoś zalega nam z czynszem za 2 m-ce i więcej wtedy oni wstrzymują dofinansowanie.

28 czerwca 2011

152.

Zarządzam kilkoma nieruchomościami (niebywały zaszczyt mnie jebnął...).
Jedną z nich wynajmuje pan, który prowadzi tam zakład, nie płaci nam regularnie czynszu i ogólnie jest odmianą męskiego członka. W ten właśnie budynek wjechał inny pan i zrobił klimatyzację w ścianie, więc musiałam jechać do pana członka męskiego wręczyć mu ugodowe wypowiedzenie umowy najmu, bo budynek nadaje się do rozbiórki (ale pan członek męski twardo prowadzi tam działalność, to nic że ma pół ściany wyjebane, ogólnie luz).
- ale ja pani nie podpisze tego wypowiedzenia, bo daje mi pani tydzień na wyniesienie się, a ja nie mam dokąd, to nie jest takie proste jak się pani wydaje, bo co ja niby mam zrobić z całym sprzętem?!
- panie A. od 26 maja mówię panu, że ma się pan szukać nowego lokalu, od miesiąca próbowałam się z panem spotkać, żeby pan podpisał wypowiedzenie, a pan mnie regularnie unika, więc niech się pan nie tłumaczy w ten sposób ;>
- tu w wypowiedzeniu pisze, że zalegam z czynszem za 2 miesiące, to musi tu pisać?! ja z tym tego nie podpiszę, albo wezmę to i się zastanowię, a potem odeślę. Zresztą i tak nie mam się gdzie wynieść z moimi rzeczami ;>!
- no gdyby pan zapłacił to by nie musiało... poza tym zalega pan już za 3 miesiące, bo jakby pan nie zauważył mamy koniec czerwca ;> A pana problem z brakiem miejsca do wyniesienia mogę załatwić od ręki - wywieziemy pana rzeczy do wynajętego kontenera, a fakturę za ich przechowywanie dostanie pan na adres domowy. Proponuję podpisać ugodowe wypowiedzenie, w przeciwnym razie zostawię panu to - rzuciłam mu kolejnym pismem - a na tym już nie potrzebuję pańskiego podpisu - powiedziałam wręczając natychmiastowe wypowiedzenie z powodu zalegania za czynsz więcej niż ustalone dwa miesiące - więc jaka jest pańska decyzja, które pan woli :)?
- jedzie pani po bandzie...
- no cóż, zniżam się tylko do pańskiego poziomu...
Podpisał, co mnie nawkurwiał przez cały okres najmu, wiem tylko ja.

22 czerwca 2011

151.

Wiem, że to już nudne, ale nic na to nie poradzę. Tak, tak znowu o stalkerze.
Bom dostała romantyczny list pisany wierszem, a jako że nigdy z poezji biegła nie byłam to musiałam posiłkować się wiedzą mojej żony i poprosić ją, żeby mi wyjaśniła co po(d)miot liryczny miał na myśli. Po(d)miot mnie kocha i liczy na to, że będziemy razem. Jak chuj.
Mój chłop na wieść o stalkerze (gdyż się spięłam i pochwaliłam osobistemu konkurencją) zareagował w sposób jakiego bym się po nim nie spodziewała. Osobisty już mocno dorosły jest i raczej reprezentuje tak zwaną inteligencję, więc kiedy rzekł, że "pojadą ze szwagrem i stalkerowi napierdolą" tom się mocno zdziwiła.
Stalker odbył pięciokrotną wycieczkę do mego biura nim przydybał mnie samą i wtedy postanowił zaatakować mnie swą miłością wielką i oddaniem bezgranicznym. Pech chciał, że trafił na zwyczajowego wkurwa pracowego + PMSa + wkurwa na niego.
Tym razem przemówiłam, a raczej wycedziłam przez garnitur szczękowy, że ma ograniczyć swój kontakt ze mną do niezbędnego PRACOWNICZEGO minimum, nie szukać pretekstu żeby do mnie przyjść i zawracać mi dupę, a także z łaski swojej przestać mnie nękać. Na co on odrzekł, że wcale mnie nie nęka i nie wie o co mi chodzi.
I to była kluczowa kropla, która przelała czarę goryczy. Cała swoją wkurwielinę skumulowałam w jad i wyplułam z prędkością karabinu, że kurwa jego mać ostatni raz mu grzecznie tłumaczę, że ma wypierdalać na szczaw, jeśli jednak jakimś cudem nie przekonałam go tym razem to oświadczam uroczyście, że przy kolejnym pierwszym lepszym nękaniu pójdę na policję, gdzie z orgazmiczną wręcz radością wykorzystam istnienie odpowiedniego paragrafu o stalkingu i bez zbędnego pierdolenia, a także poczucia winy zrobię wszystko żeby uprzykrzyć mu życie przynajmniej w takim stopniu w jakim on uprzykrza od kilku miesięcy moje. Po czym zapytałam czy pojął i z gracją poszłam do siebie ;>
- okazałby się masochistą gdyby po tej awanturze nie przestał - powiedział Prez, który słyszał u góry jak jebałam stalkera na dole firmy
Zobaczymy, ja także potrafię być suką, jeśli muszę ;>

15 czerwca 2011

150.

Mój osobisty prywatny stalker znowu się uaktywnił.
Jako, że powoli:
a) kończą mi się pomysły jak skutecznie mu uświadomić, żeby się odpierdolił - a trast mi, próbowałam wszystkiego co nie wymaga użycia przemocy fizycznej, bo o przemoc psychiczną już się otarłam lekko
b) naprawdę zaczynam się go bać - bo nie wiem co może mu się ujebać pod kopułą, a po jego dowodach uwielbienia śmiem twierdzić, że może wiele i niekoniecznie mogłoby to być dla mnie przyjemne...
postanowiłam:
a) uświadomić wszystkim w pracy, że mam psychofana i że on z nami pracuje, więc jak cokolwiek mi się stanie to będzie jego wina - niech wiedzą i czują się współodpowiedzialni ewentualnej sytuacji skoro ich ten cały żenujący cyrk bawi, bo mnie kurwa nie jest do śmiechu
b) uświadomić Bossicę, Preza i Vice, że jak jego mania prześladowcza się nie skończy to:
* się wkurwię i zwolnię, bo w takich warunkach nie mogę pracować - i tu szanownemu szefostwu lekko zmiękła rura, bo co jak co, ale nie mogę się zwolnić, nie teraz, nie nagle, nie bez zastępstwa, no oni jednak jego w pracy będą pilnowali i zrobią wszystko żebym się czuła komfortowo
* nie omieszkam zgłosić sprawy na policję - tym bardziej, że już jest na to odpowiedni paragraf, a ja od jakiegoś czasu zachowuję dowody jego niepoczytalności...
I jakoś mi się lżej na duszy zrobiło chwilowo.

7 czerwca 2011

149.

Dzwoni do mnie jakieś młodziutkie dziewczę z firmy odszkodowawczej i chce uzyskać dane dotyczące wypadku. A tak się składa, że mówi o miejscowości w której mamy nieruchomość i niedawno był tam wypadek (ktoś nam przypierdolił w ową nieruchomość autem i zrobił nieopatrznie klimatyzację w ścianie), jeno ona mówi o kimś zabitym, a ja tego nie odnotowałam
- ale konkretnie o co pani chodzi?
- o ten wypadek w L. w którym zginął człowiek
- z informacji jakie mam nie wynika żeby tam ktoś zginął - ona w końcu czai, że my o dwóch różnych sprawach
- no tak ale mi chodzi o to, że wasza firma zabierała ciało tego zabitego pana i ja chcę kontakt do jego rodziny, żebym mogła im pomóc uzyskać odszkodowanie
- pani chyba sobie teraz żartuje prawda?
- nie, potrzebuje namiary na rodzinę
- a słyszała pani o czymś takim jak ochrona danych osobowych? - w lekkim szoku staram się ją grzecznie spławić - ja pani nie udzielę takich informacji
- naprawdę? przecież to tylko dane rodziny, mogłaby być pani trochę bardziej pomocna i dać mi ten kontakt!
- a pani mogłaby być trochę mniej bezczelna i douczyć się z polskiego prawa...
Kurwa, ludzie mnie zadziwiają.