15 czerwca 2010

106.

Przyszedł jakiś dziadek po zwrot, wystawiam mu fakturę, on w tym czasie zaczyna kpiąco

- i co? federacja się dopatrzyła no nie?

Ja nic, dalej piszę fakturę.

- że nas okradliście, tak wstrętnie, w takim momencie, powinna się pani wstydzić!

Ja nic, dalej zajmuję się fakturą, na co dziadek już wyraźnie wkurwiony:

- i co, nic pani nie powie?

- nie :) proszę mi w tym miejscu podpisać fakturę 

 

Następny dziadek via fon

- dostałem pismo, że mam przyjechać po zwrot, ale pracujecie w takich godzinach, że mi nie pasuje (całe społeczeństwo pracuje od poniedziałku do soboty przez większą część doby, tja), zresztą mam do was daleko, bo jestem z (tu pada nazwa dzielnicy sąsiadującej z naszą, rzeczywiście w chuj drogi...), nie mogłaby pani któregoś dnia poczekać na mnie trzech godzin?

- nie, nie mogłabym

- a to niby dlaczego?! przecież klient nasz pan

- bo nikt mi za to nie zapłaci, a poza tym posiadam życie poza pracą

- no to ja nie wiem czy przyjadę po te pieniądze, taki kawał i godziny nie te, a państwo mnie do tego zmuszacie!

- nikt pana nie zmusza, może pan nie odbierać pieniędzy, a jak się pan zdecyduje to zapraszam

 

Czekam na dodatek za pracę w warunkach szkodliwych.

1 komentarz:

  1. Powiem Ci, że jesteś oazą spokoju. Ja bym pewnie rozniosła ;)

    OdpowiedzUsuń