Przyszedł jakiś dziadek po zwrot, wystawiam mu fakturę, on w tym czasie zaczyna kpiąco
- i co? federacja się dopatrzyła no nie?
Ja nic, dalej piszę fakturę.
- że nas okradliście, tak wstrętnie, w takim momencie, powinna się pani wstydzić!
Ja nic, dalej zajmuję się fakturą, na co dziadek już wyraźnie wkurwiony:
- i co, nic pani nie powie?
- nie :) proszę mi w tym miejscu podpisać fakturę
Następny dziadek via fon
- dostałem pismo, że mam przyjechać po zwrot, ale pracujecie w takich godzinach, że mi nie pasuje (całe społeczeństwo pracuje od poniedziałku do soboty przez większą część doby, tja), zresztą mam do was daleko, bo jestem z (tu pada nazwa dzielnicy sąsiadującej z naszą, rzeczywiście w chuj drogi...), nie mogłaby pani któregoś dnia poczekać na mnie trzech godzin?
- nie, nie mogłabym
- a to niby dlaczego?! przecież klient nasz pan
- bo nikt mi za to nie zapłaci, a poza tym posiadam życie poza pracą
- no to ja nie wiem czy przyjadę po te pieniądze, taki kawał i godziny nie te, a państwo mnie do tego zmuszacie!
- nikt pana nie zmusza, może pan nie odbierać pieniędzy, a jak się pan zdecyduje to zapraszam
Czekam na dodatek za pracę w warunkach szkodliwych.
Powiem Ci, że jesteś oazą spokoju. Ja bym pewnie rozniosła ;)
OdpowiedzUsuń