13 sierpnia 2013

261.

Prawie dwa lata temu przeniosłam się do obecnego oddziału korpo i od samego początku proszę o nowe kompy, bo to na czym pracowaliśmy wołało o pomstę.
 
Tytułem wstępu...
Mamy najemnego informatyka (I) z firmy-siostry, który nigdy nie ma czasu zrobić czegoś, o co go prosimy, więc mamy też innego najemnego informatyka (S), którego znam od lat i który robi nam, to o co prosimy od ręki. Prez dał zielone światło do zakupu sprzętu, określił się kwotowo, więc w porozumieniu z zarządem i sugestiami S. kompy zostały zakupione i są powoli instalowane w korpo.
Sytuacja w tak zwanym międzyczasie...
I. napisał maila do wszystkich świętych, oczywiście z pominięciem mnie, ale Prez nie mógł mi odpuścić i przeczytałam np. takie kwiatki
"Proszę o dokładną analizę oferty pana S. znalazłem takie same kompy o 100 zł taniej na sztuce to niby niewiele, ale przy kilku sztukach... (...) Moim zdaniem nie jest wam potrzebny taki mocny sprzęt (...) należałoby się zastanowić co się stało z różnicą kwotową między ofertą S. a tym co ja znalazłem".
- chyba do reszty go pojebało - skomentował Prez
- no raczej, czy on insynuuje że ja sobie tę różnicę przywłaszczyłam? czy on wziął pod uwagę, że kompy zamawialiśmy pół roku temu, więc po innych cenach niż są w tej chwili, że kupiliśmy je razem z winem, którego nikt za darmo nam nie dał, finalnie: z jego kasy to zakupiliśmy żeby się wpierdalał między wódkę, a zakąskę?
- ja to wszystko wiem i o nic pani nie posądzam, sprawdzaliśmy ceny i były wyższe, poza tym ta jego aluzja że nie jest nam potrzebny taki mocny sprzęt, pewnie wołałby kupić stary jak zawsze, który się szybko zepsuje, ja myślę, że on ma jakiś układ z firmą, która mu dostarcza sprzęt i weszła mu pani w kieszeń stąd oburzenie
Ukręcę mu jaja przy samej dupie przy najbliższej okazji, za takie podkładanie, niesłuszne zresztą, świni.

1 komentarz: