31 maja 2012

227.

Ubezpieczyciel ćwiczy moją cierpliwość. Zresztą nie tylko on, ale po kolei.
Wysłałam brokera do samego prezesa naszego ubezpieczyciela, broker po spotkaniu do mnie dzwoni i rzecze:
- wiesz, bo oni mają teraz czerwoną listę na którą was wciągnęli, to znaczy, że macie dużą szkodowość i im się po prostu się nie opłaca was ubezpieczać, więc teraz likwidatorzy będą się czepiali każdej dupereli żeby tylko nie wypłacić odszkodowania, rozumiesz kryzys jest, wyniki im spadły... - i tym mnie wkurwił, bo to on pracuje dla nas, a nie dla nich
- mój drogi ja mam w dupie ich wyniki i kryzys, ubezpieczają nas od kilku lat i doskonale wiedzą na jakim poziomie mamy szkodowość, więc niech nie udają zaskoczonych, kryzys zaczął się jakiś czas temu, można było przewidzieć, że im spadnie wynik, więc mogli nam podnieść składkę, a nie teraz tłumaczą się śmieciami, ich problemy mnie nie interesują, wzięli kasę, ubezpieczyli nas, więc niech płacą odszkodowania, a ty jako nasz broker, który lobbował za tym konkretnym ubezpieczycielem teraz napiszesz odwołanie od ich decyzji odmownej o wypłacie odszkodowania i teraz ty się z nimi męczysz, bo ja już nie zamierzam

Kolejną kwestią sporną jest mój zakres obowiązków i sam fakt kto powinien je określić. Wg mojej eks Bossicy ja powinnam każdemu pisać KSP, z czym ja się nie zgadzam co komunikuję Prezesowi.
- a kto się podpisuje pod tymi KSP?
- pan
- no ok pod wzorcowymi ja, a pod indywidualnymi?
- też pan i pracownik
- i co teraz może ja mam każdemu pracownikowi pisać KSP!?
- nie, wg mnie powinny robić to kadry
- ale kadry twierdzą, że to pani jest potrzebne do ISO, poza tym z czego niby wynika konieczność pisania KSP?
- no być może z kodeksu pracy? który mówi, że przełożony powinien uświadomić pracownika - ustnie bądź pisemnie - jaki jest jego zakres obowiązków, mi to do ISO potrzebne nie jest, to kadry mówią, że w razie kontroli chcą mieć w aktach osobowych zakres obowiązków, a skoro one chcą to niech sobie piszą, ja nie mam czasu na takie pierdoły - później nastąpiła kłótnia między kadrami, mną, a prezesem
- i każda z was się wypiera, że to obowiązek tej drugiej, one nie mają czasu
- a ja niby mam czas?! ja tu zapierdalam, nie mam czasu iść siku, zostaję po godzinach, często przyjeżdżam do domu i dalej pracuję, w weekendy również, o czym pan doskonale wie, bo piszę do pana w weekendy maile z zaległymi sprawami, za co nikt mi nie płaci jak kadrom, które swoją weekendową pracę komunikują całemu światu, ja jestem tu sama, one są we dwie, mój zakres obowiązków składa się z 33 punktów, one mają o połowę mniej pracy i jeszcze część zwalają na mnie, no chyba coś tu jest mocno nie w porządku! ja naprawdę ciężko pracuję i jeszcze wszyscy włącznie z Vice (która jest "nieomylna" i próbowała na mnie zwalić swój błąd, ale niestety miałam maila z jej dyspozycją i popełnionym przez nią błędem, więc uświadomiłam ją i prezesa, że to nie ja się pomyliłam a ona, za co teraz codziennie mnie jebie i sprawdza na każdym kroku) jeżdżą po mnie jak po łysej kobyle, w końcu się zwolnię i ciekawe co wtedy
- czy u nas jest naprawdę pani tak źle..?
- nie prezesie, dobrze mi się z panem pracuje, tu w nowym miejscu też jest ok, ale do jasnej cholery, moja cierpliwość też ma swoje granice, ja nie mogę sama robić wszystkiego za wszystkich i jeszcze ciągle zbierać opierdal, jak dalej tak będzie to naprawdę będę musiała zmienić pracę dla własnego spokoju
Przeraził się. Naprawdę mam dość w tym tygodniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz