28 września 2011

183.

Enea to państwo w państwie - jak buka kocham. Przyłącze można odłączyć po zdjęciu licznika. Przyłącze jest nasze, a licznik pana kutasa, który za bardzo nie miał ochoty na odłączenie prądu, acz po wielu bojach se odłączył. Czekam aż szanowna Enea zadzwoni co by się z nami umówić na zdjęcie jebanego przyłącza, bo bez tego nie możemy zacząć rozbiórki. TRZECI TYDZIEŃ CZEKAM, bo z natury jestem cierpliwym, kurwa, człowiekiem. Dzwonię w końcu zapytać szanowne państwo kiedy ruszą dupy i odłączą. Odłączyć nie mogą, bo z centrali nie dostali JESZCZE pisma, że licznik jest zdjęty. O losie XXI wiek, a komunikują się chyba za pomocą gołębia, który do tego zboczył z trasy matka-centrala, a oddział-od zdejmowania. Jadę do centrali zjebać ich, że my czekamy, a oni se w chuja walą. Pan zdziwiony, wysyła przy mnie faks do oddziału z nakazem zdjęcia przyłącza. Kilka godzin później dzwoni jakiś łoś z oddziału, że pismo dostali (chwała-gołąb dotarł!!!), przyjadą odłączyć, ktoś z nas musi być żeby ich wpuścić i proponują jutro o 17
- niestety, pracujemy od 7-15 więc proszę żeby panowie się z nami spotkali w tych godzinach
- no to pojutrze o 17
- przepraszam, której części ze zdania że pracujemy od 7-15 pan nie zrozumiał?
- a jaki to problem podskoczyć o 17 na ten teren?
- zasadniczy? primo nie jest to w naszych godzinach pracy, secundo teren jest z lekka oddalony, więc tym bardziej nikt nie będzie chciał tłuc się po nocach w te i z powrotem
- no i?
- no i rozumiem, że płaci pan za nadgodziny :)
- niech będzie - jutro o 12, pasuje?
No i dogadać się w końcu można było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz