1 września 2011

174.

A dziś wezmę i umrę, bo nie mam siły i mam roztrzaskany łeb.
Mieliśmy na dziś zaplanowaną konferencję prasową w lokalu dla snobów ;) Razem z Prezem i Vice dotarliśmy na miejsce, wysiadamy. Auto Preza ma blokadę dla dzieci i tylne drzwi mogą być otworzone tylko z zewnątrz. No więc dojechaliśmy, Vice otworzyła mi drzwi, ja wysiadłam, ona się odwróciła, ja się schyliłam po materiały dla prasy, a Vice z rozmachem myśląc, że już odeszłam jebła drzwiami. Oberwałam kantem drzwi ostro w łeb :)
Czekamy na media, Prez lata jak kot z pęcherzem i czegoś ode mnie chce
- ja teraz nie mogę tego zrobić, bo mam wstrząśnienie mózgu ;)
- oj przepraszam cię jeszcze raz, myślałam, że już odeszłaś :(
- taaa teraz to przepraszasz, ty chciałaś mnie zabić ;p człowiek pół życia się poświęca dla korpo, a tu proszę zero wdzięczności wezmą i zabiją drzwiami ;)

Powróciliśmy do korpo, przypomniało mi się, że w zasadzie to potrzebuję jutro mieć wolne. Idę do Wu., ona oczywiście wkurwiona i osrana, "bo rano ma kontrolę i ona się nie rozdwoi, a jak mnie nie będzie to będzie musiała przyjść do zarządu i im pomagać". Straszne. Mówiąc oględnie mam to głęboko w dupie. Wu. idzie się pożalić do Vice na mnie, bom niedobra, zła i chce wolne
- Wu. są sprawy ważne i ważniejsze - tako rzecze Vice czym raduje Wu., bo ta myślała, że jej kontrola jest ważniejsza - więc chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że jej studia są wyżej w hierarchii od twojej kontroli, jakoś sobie będziesz musiała poradzić. Nie umrzesz jak trochę popracujesz :)
Wu. nas zapewne nienawidzi, a jako że mamy teraz gorący okres w pracy i ode mnie WIECZNIE ktoś czegoś chce NA WCZORAJ to jutro znienawidzi mnie jeszcze bardziej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz