15 czerwca 2011

150.

Mój osobisty prywatny stalker znowu się uaktywnił.
Jako, że powoli:
a) kończą mi się pomysły jak skutecznie mu uświadomić, żeby się odpierdolił - a trast mi, próbowałam wszystkiego co nie wymaga użycia przemocy fizycznej, bo o przemoc psychiczną już się otarłam lekko
b) naprawdę zaczynam się go bać - bo nie wiem co może mu się ujebać pod kopułą, a po jego dowodach uwielbienia śmiem twierdzić, że może wiele i niekoniecznie mogłoby to być dla mnie przyjemne...
postanowiłam:
a) uświadomić wszystkim w pracy, że mam psychofana i że on z nami pracuje, więc jak cokolwiek mi się stanie to będzie jego wina - niech wiedzą i czują się współodpowiedzialni ewentualnej sytuacji skoro ich ten cały żenujący cyrk bawi, bo mnie kurwa nie jest do śmiechu
b) uświadomić Bossicę, Preza i Vice, że jak jego mania prześladowcza się nie skończy to:
* się wkurwię i zwolnię, bo w takich warunkach nie mogę pracować - i tu szanownemu szefostwu lekko zmiękła rura, bo co jak co, ale nie mogę się zwolnić, nie teraz, nie nagle, nie bez zastępstwa, no oni jednak jego w pracy będą pilnowali i zrobią wszystko żebym się czuła komfortowo
* nie omieszkam zgłosić sprawy na policję - tym bardziej, że już jest na to odpowiedni paragraf, a ja od jakiegoś czasu zachowuję dowody jego niepoczytalności...
I jakoś mi się lżej na duszy zrobiło chwilowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz