7 czerwca 2011

149.

Dzwoni do mnie jakieś młodziutkie dziewczę z firmy odszkodowawczej i chce uzyskać dane dotyczące wypadku. A tak się składa, że mówi o miejscowości w której mamy nieruchomość i niedawno był tam wypadek (ktoś nam przypierdolił w ową nieruchomość autem i zrobił nieopatrznie klimatyzację w ścianie), jeno ona mówi o kimś zabitym, a ja tego nie odnotowałam
- ale konkretnie o co pani chodzi?
- o ten wypadek w L. w którym zginął człowiek
- z informacji jakie mam nie wynika żeby tam ktoś zginął - ona w końcu czai, że my o dwóch różnych sprawach
- no tak ale mi chodzi o to, że wasza firma zabierała ciało tego zabitego pana i ja chcę kontakt do jego rodziny, żebym mogła im pomóc uzyskać odszkodowanie
- pani chyba sobie teraz żartuje prawda?
- nie, potrzebuje namiary na rodzinę
- a słyszała pani o czymś takim jak ochrona danych osobowych? - w lekkim szoku staram się ją grzecznie spławić - ja pani nie udzielę takich informacji
- naprawdę? przecież to tylko dane rodziny, mogłaby być pani trochę bardziej pomocna i dać mi ten kontakt!
- a pani mogłaby być trochę mniej bezczelna i douczyć się z polskiego prawa...
Kurwa, ludzie mnie zadziwiają.

1 komentarz:

  1. jeżeli te firmy mają wszystkich pracowników z analogicznym poziomem wiedzy prawnej to o odszkodowaniach rodziny poszkodowanych mogą sobie najwyżej pomarzyć....

    OdpowiedzUsuń