4 listopada 2010

133.

Na naszym cmentarzu jedną z pań przygniótł pomnik. Pani ma zbite żebra, złamany obojczyk i jest ogólnie poobijana - od pasa w górę w gipisie. Jako, że pomniki są własnością prywatną osób, które je postawiły nie odpowiadamy za nie, ale i nic nie możemy zrobić żeby ich właściciela zmusić do naprawy. Zobowiązałam się do pomocy pani, zostawiłam jej swój prywatny numer i powiedziałam jak starać się o odszkodowanie od właściciela pomnika.
Na sam koniec okazało się, że właściciel postawił pomnik na nowo... Pomnik ma ok. 1,8 wysokości, składa się z nieposklejanych stojących na sobie ciężkich płyt. Jest niestabilny jak nietrudno się domyśleć. Jeżeli przebiegałoby koło niego jakieś dziecko i niechcący trąciło....
Policja mi powiedziała, że ogólnie dopóki pomnik nikogo nie zabije to oni mają to w dupie. Straż kazała dzwonić do nadzoru budowlanego. Przez nadzorem budowlanym udało mi się w końcu dodzwonić do właściciela pomnika, który mi powiedział że to jego pomnik i mi chuj do tego jak on stoi i mam się nie wpierdalać. Jak nikt się o pomnik opierał nie będzie to nic się nie stanie, a jak się stanie to jednego kretyna mniej. Nadzór budowlany ostatecznie rozwiał moje wątpliwości moralne.
Jutro z samego rana pojedziemy rozebrać pomnik, zrzucimy go u siebie, a właściciel będzie mógł go na nowo postawić tylko i wyłącznie pod nadzorem inspektora budowlanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz