Razem z vice (v) znamy dosyć dobrze, prywatnie poza pracą, informatyka awaryjnego (ia), który jak sama nazwa wskazuje przyjeżdża do nas w sytuacjach kryzysowych, lub kiedy nasze firmy informatyczne nie mają czasu.
Siedzimy sobie dziś w trójkę, ia instaluje system na nowym lapku, a my z vice umilamy mu prace docinkami ;)
ia: no to teraz korporacyjna wystawisz mi referencje
j: chyba sobie jaja robisz :) co ja mam ci tam niby napisać?
ia: że mam pytę do kolan na przykład ;)
v: no i jajami ciągnie po ziemi :D
ia: no kurwa prawdę napisz !
j: czyli że co? że ci już nie staje ;p?
ia: ja pierdolę czy ty to musisz wszystkim mówić ;p?
No ba ;)
Jakiś czas później Prez zawołał mnie do swojego gabinetu, rozmowa brzmiała tak
P: pani wejdzie pod biurko, o tak dobrze
j: no da mi go pan
P: chwilę, potrzymam, ma go pani?
j: no mam, niech pan w końcu wkłada
Po chwili wpadła do nas vice
v: co robicie? bo dziwnie brzmiała ta wasza rozmowa
j i P: kable do lapka podpinamy ;>
Świnie sprośne, świnie ;)!
v chciała się dołączyć? (do laptopa oczywiście) :)
OdpowiedzUsuńgenialna ta dwuznacznosc !
OdpowiedzUsuń