26 marca 2010

89.

Gwiazda namieszała w ubezpieczeniach, dzięki temu jeden z naszych pracowników nie dostanie odszkodowania. Przyszła do mnie wkurwiona Wu. (nasz BHPowiec)

- ona napisała, że to był wypadek przy pracy rozumiesz? Wypadek był rzekomo w styczniu, ja mam 14 dni na spisanie protokołu, a ona do mnie przychodzi dziś i każe mi podpisać.

- ochujała - stwierdziłam krótko - nie podpisałaś prawda?

- no pewnie, że nie

- u mnie też była, mówiłam jej jak to załatwić, ale nie dotarło, wytłumaczyłam po raz drugi i znowu widzę, że zero spięcia na synapsach to doszłam do wniosku, że nie mój burdel i nie moje dziwki

Ciekawam jak gwiazda rozwiąże ten problem skoro nikt jej nie chce pomóc.

 

Z samego rana pochorowała się vice, tuż po niej wpadł do mnie pół żywy Perez

- źle pan wygląda

- żołądek mnie boli jak diabli, brałem tabletki, ale nie pomogło

- no to sio do lekarza, to może być jakiś wirus

- ja sobie tak myślę, że może ktoś nam coś do kawy dosypał...

Nie muszę chyba wspominać kto robi prezesostwu kawę?

2 komentarze:

  1. Ja już wiem :) ta Wasza korporacja to jest lokalny socjalizm, Dlatego " czy sie stoi czy sie leży" to gwiazda pracować musi. Ku uciesze gawiedzi czytającej tego bloga. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No już raz o tym wspominałem. O czym by koroporacyjna pisała gdyby zabrakło gwiazdy? ;)

    OdpowiedzUsuń