Gwiazda namieszała w ubezpieczeniach, dzięki temu jeden z naszych pracowników nie dostanie odszkodowania. Przyszła do mnie wkurwiona Wu. (nasz BHPowiec)
- ona napisała, że to był wypadek przy pracy rozumiesz? Wypadek był rzekomo w styczniu, ja mam 14 dni na spisanie protokołu, a ona do mnie przychodzi dziś i każe mi podpisać.
- ochujała - stwierdziłam krótko - nie podpisałaś prawda?
- no pewnie, że nie
- u mnie też była, mówiłam jej jak to załatwić, ale nie dotarło, wytłumaczyłam po raz drugi i znowu widzę, że zero spięcia na synapsach to doszłam do wniosku, że nie mój burdel i nie moje dziwki
Ciekawam jak gwiazda rozwiąże ten problem skoro nikt jej nie chce pomóc.
Z samego rana pochorowała się vice, tuż po niej wpadł do mnie pół żywy Perez
- źle pan wygląda
- żołądek mnie boli jak diabli, brałem tabletki, ale nie pomogło
- no to sio do lekarza, to może być jakiś wirus
- ja sobie tak myślę, że może ktoś nam coś do kawy dosypał...
Nie muszę chyba wspominać kto robi prezesostwu kawę?
Ja już wiem :) ta Wasza korporacja to jest lokalny socjalizm, Dlatego " czy sie stoi czy sie leży" to gwiazda pracować musi. Ku uciesze gawiedzi czytającej tego bloga. :)
OdpowiedzUsuńNo już raz o tym wspominałem. O czym by koroporacyjna pisała gdyby zabrakło gwiazdy? ;)
OdpowiedzUsuń