Państwo wybaczą, ale siły witalne siadły. Letko mnie zawalono robotą (tak letko że dziś na ten przykład szłam za przeproszeniem - siku całe 5,30 godziny), ale żebym sama źle nie miała to zapewniłam pracę całej korporacji. No i się nasza gwiazda obraziła jak zwykle. Bo do pracy przyszła i kazano jej pracować. Straszne. Jako że ona instynktu samozachowawczego nie ma za grosz poleciała się na mnie poskarżyć do Prezesa (nie nie będę jej biła, tylko Prez nas skonfrontuje i gwiazda dostanie zjeb made by me). Otóż w środę poprosiłam szanowną koleżankę żeby z łaski swej podpieczętowała mi 150 pism, bo jakoby ja nie mam permanentnie czasu, a to jest na wczoraj. Podpieczętowała, po czym w czwartek stwierdziła, że ona nie zdążyła zrobić super ważnych rozliczeń, gdyż kazałam jej pieczętować. I dziś poszła mnie podjebać do Preza
- po pierwsze nie kazałam ci pieczętować całych ośmiu godzin, a po drugie na zrobienie tych rozliczeń miałaś miesiąc
- no ale powiedziałaś że to na wczoraj i ja nie zdążyłam, to wszystko przez ciebie i teraz Prezes mnie ochrzanił przez ciebie i ja mam przekichane i nie będę wykonywała twojej pracy i nic już nie będę pieczętować, bo z niczym się nie wyrabiam
- to już nie moja wina, że zamiast pracować wolisz sobie przesadzać kwiaty (wchodzę do niej a na biurku, również na papierach wala się czarnoziem, bo gwiazda przesadza hiacynty, no kurwa trzymajcie mnie!), a do pracy czas najwyższy się przyzwyczaić, bo w końcu za coś tą pensję dostajesz i lepiej zacznij się przyzwyczajać do pracy, bo zostało jeszcze ponad 4000 pism do pieczętowania i ty to będziesz robić
Nie mam już siły poważnie.
ona jest lepsza niż cały sejm do kupy....
OdpowiedzUsuńzapraszam na melise. Bo życ jakoś trzeba.
jak by co, to będzie miała podstawy, by się ubiegac o pracę na poczcie
OdpowiedzUsuń