W poniedziałek ustawiłam chłopakom pracę z zapowiedzią, że do piątku ma być zrobione i że rano przyjadę na kontrolę (albowiem jest to usługa i cza zrobić dokumentację foto klientom)
Zapierdalam se z samego rana posprawdzać. Pana Ka. odpowiedzialnego nie zastaję w budynku, ale dochodzimy z kolegą do wniosku, że szukajcie, a znajdziecie na terenie. Znaleźliśmy ;>
- panie Ka. mówiłam, że przyjadę dziś rano, dlaczego pan nie czekał tylko muszę jeździć i pana szukać na 26 hektarach?
- po co pani przyjechała? ja nic nie zrobiłem
- z powodu..?
- bo nie miałem czasu
- no to teraz pan znajdzie czas i zrobi to o co prosiłam - się wkurwił, ale idzie ze mną. Podchodzimy do pierwszego pomnika, który powinien zostać umyty, posprzątany i ustrojony. Ka. wziął zmiotkę przejechał dwa razy po pomniku, zagrabił z jednej strony i skończył
- no kładzie pani ten wiecheć
- już pan skończył? umycie polega na machnięciu dwa razy zmiotką?! proszę to zrobić jak należy, przecież ci ludzie płacą nam za to niemałe pieniądze
- jak się pani nie podoba to pani sobie sama to zrobi - tu jebnął zmiotką i wykonał obrót na pięcie
- panie Ka. daje panu ostatnią szansę, za godzinę wrócę i wszystko ma być zrobione
Zrobione było, ale przez chłopaków, którzy specjalnie przyjechali z firmy, żeby zrobić pracę Ka.
- chłopaki przepraszam was za kolegę, nie wy powinniście to robić - rzuciłam idąc do pokoju Ka.- panie Ka. to jest ostatni raz kiedy chłopacy robią cokolwiek za pana, każdy z nas ma swoje obowiązki i je wykonuje
- ale nie miałem czasu!
- teraz ja mówię ;> miał pan cały tydzień na zrobienie tego, codziennie rozmawiamy, ani razu nie wspomniał pan, że jest tak zawalony pracą, że nie da rady i nie poprosił pan o pomoc, poza tym niech pan pamięta, że to ja ustalam co pan robi w pracy i doskonale wiem czy był pan zajęty obowiązkami pracowniczymi czy czymś innym, dałam panu szanse na poprawę, nie wykorzystał jej pan, w tym miesiącu premii pan nie dostanie wcale. To jest pierwszy i ostatni raz kiedy ja pana o coś proszę, a pan zostawia wszystko i idzie w pizdu, drugi raz skończy się inaczej. Może nie wyglądam, ale nie powtarzam po 10 razy próśb, ja jestem kierownikiem, a pan moim pracownikiem i jeśli w dalszym ciągu będzie pan cierpiał na syndrom boga* to zaręczam, że raz na zawsze skutecznie pana z tego wyleczę. Mam nadzieję, że sytuacja jest dla pana wystarczająco jasna.
Chłopakom kopary delikatnie opadły, bo ja naprawdę nie wyglądam na kogoś, kto potrafi zjebać dorosłego, postawnego chłopa. Szacun w oczach chłopaków +200, a z panem Ka. chyba się nie zaprzyjaźnimy.
* pan Ka. na "swoim" terenie czuje się jak buk i ojciec w jednym, wszystkich ustawia, dyryguje chłopakami chociaż są na równorzędnych stanowiskach, a jak zrobią coś nie po jego myśli to podobno potrafi być bardzo nieprzyjemnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz