25 stycznia 2012

203.

Program na którym od początku roku pracujemy ma jedną zasadniczą wadę - punkt help desk. Czwarty tydzień komunikuję programistom, że program absolutnie nie przyjmuje do wiadomości, że żyjemy w Polsce i używamy polskich znaków - co w przypadku mojej branży jest kluczowe i pewne instytucje widząc na fakturze pana Swiatkowskiego, odmawiają wypłaty świadczenia panu Świątkowskiemu... Po raz setny wałkuję z help deskiem owy error i delikatnie skończyła mi się cierpliwość, więc cedzę przez zęby swoje żale
- panie R. znowu cały program zawiesza mi się przy używaniu polskich znaków. Słucham jakie widzi pan rozwiązanie tego problemu?
- no niemożliwe, to zapewne wina klawiatury...
- a to ciekawe, bo program wiesza się nam na kilku stanowiskach, do tego w tym czasie bez problemu możemy używać polskich znaków np. w wordzie, więc to wytłumaczenie sobie podarujmy
- no to może niech pani spróbuje zresetować komputer
- panie R. ja nie dzwonię do was z wyimaginowanym problemem, tylko z poważnym utrudnieniem i proszę nie dawać mi tego typu rad, które nic nie wnoszą ;>
- no to jest niemożliwe, coś takiego się nie zdarza u nas
- a jednak, proszę od 4 TYGODNI żebyście coś z tym zrobili, a wy nic
- a to ciekawe, bo ja się dopiero teraz o tym dowiaduję
- wasz system wewnętrznej komunikacji mnie nie interesuje
- wie pani, mamy braki kadrowe
- panie R. wasze braki kadrowe również mnie nie interesują, sprzedaliście nam niekompletny produkt, z masą błędów, niedostosowany do profilu naszej działalności, teraz waszym obowiązkiem jest dostosować go. Skoro macie braki kadrowe trzeba było nie wdrażać programu do kolejnej firmy, skoro to zrobiliście to powinniście być świadomi jakie zasoby ludzkie będą wam potrzebne i jakie błędy mogą się pojawić. My przez niestabilność programu i opóźnienia wynikające z naprawy kolejnych błędów tracimy pieniądze, a to jest absolutnie niedopuszczalne. Rozmawiałam z prezesem i jeżeli nie rozwiążecie państwo swoich wewnętrznych problemów może się to dosyć mocno odbić na naszej współpracy. My nie oczekujemy od was cudu tylko chcemy żebyście solidnie i kompetentnie wykonali swoją pracę. Mam nadzieję, że nie będę musiała kolejny raz do pana dzwonić w tej sprawie.

R. się zmobilizował i naprawił błąd. Później dzwoni prezes
- witam Żyletę ;) słyszałem, że pan R. miał dziś ciężką rozmowę ;)
- nie ważne jaka była, ważne że skuteczna
- ja lubię pani posłuchać jak się pani kończy cierpliwość i wychodzi z pani gestapo ;)
Bardzo śmieszne.

3 komentarze:

  1. no jedna Żyleta w firmie musi być !

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dziś zwać Cię będą Helgą ;)P

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko, ale Wersal, ja bym Cię zwykłą suką nazwała, i jeszcze - w moim przekonaniu - byłby to komplement!

    OdpowiedzUsuń