20 lipca 2011

165.

W korpo nerwowa atmosfera, bo znowu nas opisują, bo pracownicy sami z siebie dają dupy z prostymi sprawami, które komplikują tak, że stają się one niezwykle zawiłe. Prawnie głównie. Zbliżają się Preza imieniny, więc pytam jaką sobie życzy daninę
- roślinę
- oooo to ja mam pomysł :D
- o nie, nie o melisę mi chodziło ;>
- aj tam melisę, melisa jest dla mięczaków :D - zaczynamy się śmiać, Vice nie załapała - cały krzaczek najlepiej :D
- o czym wy do cholery mówicie?
- no gandzie Prezesowi kupimy i w chwilach kryzysu będziemy sobie popalać po lufce ;)
- zajebisty pomysł, jestem za ;)

Z prawa funeralnego - w Polsce nie można nikomu sprzedać trumny bez aktu zgonu. Na jeden akt zgonu przypada jedna trumna, chyba logiczne, prawda? Nasza pracowniczka sprzedała klientowi trumnę, po czym okazało się, że klient bierze inną, więc zamiast zrobić korektę faktury wystawiła nową. Tak więc popełniła przestępstwo, które trzeba odkręcić na miesiąc przed kontrolą skarbową.

Z przypadków ubezpieczeniowych. Nasi pracownicy rozwalili dwa auta, zamiast mi zgłosić, żebym mogła zrobić to na ubezpieczenie naprawili sami i przychodzą po zwrot kasy
- powtarzałam 1000 razy, że macie mi zgłaszać każdą pierdołkę ubezpieczeniową, że bez mojej wiedzy NIE WOLNO wam zrobić NIC co wiąże się z ubezpieczeniem, PRAWDA?
- no tak, ale szybciej było zrobić to samemu
- no pewnie, a macie jakieś zdjęcia szkody sprzed naprawy?
- no nie, ale mamy fakturę za części i lakiernika
- to świetnie, teraz możecie za te faktury zapłacić z własnej kasy, bo ja nie będę w stanie udowodnić ubezpieczycielowi, że zaistniała jakaś szkoda i ja nie żartuję, naprawdę płacicie za części i lakiernika z własnych pieniędzy
Może w końcu nauczą się nie robić nic poza firmą.

2 komentarze: