11 lipca 2011

161.

O firmowym dziecku już pisałam, więc postać znana.
Kuba dorwał mnie z samego rana i pokazuje mi wielką śliwę na swoim czole
- Kuba ał, ciocia buzi - obejrzałam imponujące straty na dziecięcym człowieku (okazało się, że młody człowiek gonił totka, totek miał lepszą przyczepność i wyrobił zakręt, Kuba już nie, zatrzymał się czołem na stoliku) i dałam buziaka w bolące czółko, po czym młody się uśmiechnął i zażądał mniam mniam, bo wiadomo, że buziak cioci buziakiem, ale jakaś rekompensata za rany bojowe musi być, a przecież ciocia w torebce zawsze ma dla Kuby lizaka. Cwaniak ;>

Kilka godzin później słyszymy rozdzierający wrzask Kubali
- O BORZE! BORZE! O BORZE! BORZE! - lecimy na dół, ani chybi coś strasznego się dziecku stało skoro się tak drze... No stało się, babcia Ala odzwyczaj go od pieluch i zabrała szczyla do toalety, żeby się wysikał jak dorosły chłop na kibel, a nie w pieluchę i to spowodowało alarm na całą korpo. Padłam, a kiedy zobaczyłam jak wychodzi z toalety jak po ciężkiej bitwie to leżałam ze śmiechu :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz