W firmie w związku ze zwrotami jest 5 osób, które przeszkoliłam i potrafią mnie zastąpić (z czego 1 poza miejscem naszej pracy, 2 na chorobowym, więc zostają 2 z księgowości). Musiałam wyjechać na godzinę na miasto, więc poszłam do 2 z nich zostawić im klucze od mojego biura i spotkał mnie karcący wzrok jednej z dziewczyn (normalnie jak kot srający na pustyni). Popatrzyłyśmy na siebie po czym się zaczęło.
- dlaczego my mamy ciebie zastępować?! to dezorganizuje prace naszego działu i tak być nie powinno!
- być może dlatego, że z wszystkich 5 przeszkolonych osób tylko wy 2 jesteście w pracy na miejscu
- ale my mamy dużo pracy, a twoje wyjścia nam przeszkadzają - tja bo ja wychodzę dla własnej frajdy, a nie z polecenia służbowego Preza
- powiem wam tak jak Prezes, kiedy mówiłam mu że będziecie miały z tym problem: musicie sobie jakoś poradzić, w końcu wy jesteście we dwie, a ja jestem sama i zastępuje dwie osoby
No i mamy cichą wojnę, a mi się nie chce prosić żeby ktoś z łaski mnie zastąpił jak muszę zrobić coś innego. I tak w całej swej złośliwości jechałyśmy załatwić tę sprawę najwolniej i najdłuższą trasą jaką się tylko dało.
Po powrocie Prez zawołał mnie do siebie
- tu ma pani faktury do wystawienia
- niestety nie mogę, od wystawiania faktur jest księgowość, a jak zrobię to ja to zdezorganizuje mi pracę
Tak ja też potrafię być wredna i złośliwa.
Nie ma to jak robienie problemu, że trzeba kogoś przez godzinę zastąpić.
OdpowiedzUsuńKocham ludzi ;).
A Tobie z każdym wpisem życzę coraz więcej cierpliwości, bo mnie to by cholera wzięła już dawno.
wredniejesz
OdpowiedzUsuń