14 lipca 2010

113.

W firmie w związku ze zwrotami jest 5 osób, które przeszkoliłam i potrafią mnie zastąpić (z czego 1 poza miejscem naszej pracy, 2 na chorobowym, więc zostają 2 z księgowości). Musiałam wyjechać na godzinę na miasto, więc poszłam do 2 z nich zostawić im klucze od mojego biura i spotkał mnie karcący wzrok jednej z dziewczyn (normalnie jak kot srający na pustyni). Popatrzyłyśmy na siebie po czym się zaczęło. 

- dlaczego my mamy ciebie zastępować?! to dezorganizuje prace naszego działu i tak być nie powinno!

- być może dlatego, że z wszystkich 5 przeszkolonych osób tylko wy 2 jesteście w pracy na miejscu

- ale my mamy dużo pracy, a twoje wyjścia nam przeszkadzają - tja bo ja wychodzę dla własnej frajdy, a nie z polecenia służbowego Preza

- powiem wam tak jak Prezes, kiedy mówiłam mu że będziecie miały z tym problem: musicie sobie jakoś poradzić, w końcu wy jesteście we dwie, a ja jestem sama i zastępuje dwie osoby

No i mamy cichą wojnę, a mi się nie chce prosić żeby ktoś z łaski mnie zastąpił jak muszę zrobić coś innego. I tak w całej swej złośliwości jechałyśmy załatwić tę sprawę najwolniej i najdłuższą trasą jaką się tylko dało.

Po powrocie Prez zawołał mnie do siebie 

- tu ma pani faktury do wystawienia

- niestety nie mogę, od wystawiania faktur jest księgowość, a jak zrobię to ja to zdezorganizuje mi pracę

Tak ja też potrafię być wredna i złośliwa.

2 komentarze:

  1. Nie ma to jak robienie problemu, że trzeba kogoś przez godzinę zastąpić.
    Kocham ludzi ;).

    A Tobie z każdym wpisem życzę coraz więcej cierpliwości, bo mnie to by cholera wzięła już dawno.

    OdpowiedzUsuń