31 maja 2010

101.

Zwyczajny dzień w pracy...

My przyjeżdżamy na 6,30, gwiazda pojawia się najwcześniej 15 minut po nas... Później okazuje się że kolejny raz odesłała kontrahentom nasze oryginały faktur za co tym razem dostaje delikatny opierdal pt. "po 10 latach pracy należy orientować się kto dostaje oryginał faktury, a kto kopie". Nic skomplikowanego, prawda? Jako, że kierowniczka z vice zwróciły jej uwagę gwiazda obraża się i komunikuje otoczeniu, że ona nie będzie nic wysyłać skoro nie potrafi. Zostaje uświadomiona, że nie będzie sobie wybierała zajęć, które lubi i które ma ochotę robić, tylko będzie wykonywała swoje obowiązki służbowe. Mija 10 minut gwiazda dzwoni z rykiem do kierowniczki poinformować ją, że jutro bierze urlop do końca tygodnia, bo ma nas dość, wszyscy robią jej na złość i w ogóle jesteśmy a fee. Bossica oczywiście nie zgadza się na urlop przez co gwiazda wpada w histerię i wychodzi z pracy na godzinę - jakoby o 9 rano poszła na pocztę. Powoduje to tylko mojego wkurwa, bo po co można iść w poniedziałek o 9 rano na pocztę skoro jeszcze cały dzień przed nami i z całą pewnością będzie jeszcze masa listów do wysłania. Gwiazda wraca, czekają na nią kolejne listy do wysłania, foch następuje w momencie kiedy Bosicca mówi jej, że listy dziś owszem wyśle, ale po pracy.

Gwiazda ryczy do końca dnia, bo ogólnie jesteśmy do dupy i nikt jej nie docenia, a ona jest przecież taka zajebista.

I mniej więcej tak jest codziennie.

3 komentarze:

  1. Nadal nie rozumiem, jak dobie wolnego rynku można zatrudniać kogos takiego... i sie utrzymuje.... zadziwiające...
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona jest zajebista :)

    Swoja drogą to ja bym jej ten urlop dał. Raz. Drugi. I nagle by się okazało, że urlopu w tym roku już nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  3. yhm, gorzej jak pojdzien a l4 za stres w pracy :)
    masakra

    OdpowiedzUsuń