W ciągu ostatniego 1,5 tygodnia wydrukowałam ponad 5000 pism (co jest wyczynem skoro moja drukarka ma przerób 12 str/min), na każdym z nich wypisałam ręcznie Szanownego Odbiorcę, przystawiłam ponad 15000 pieczątek i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku na sam koniec zaległam na biurku resztką sił odbierając telefon od UOKiKu. Szanownemu urzędowi nie podoba się treść pisma więc mamy je zmienić i zacząć ten drukarko-pieczątkowo-pisany koszmar jeszcze raz.
Dzwoni prezes do vice
- a jak Korporacyjna zareagowała na tę wspaniałą wieść? Zacytowała klasyka*?
- oj pokurwomaciowała* i wcale jej się nie dziwię
*Tak, wyszłam na parking, odpaliłam fajka i rzuciłam kilkoma soczystymi kurwiszonami w tak zwaną przestrzeń, gdyż pani z UOkiKu przypierdoliła się do czegoś na kształt przecinek/kropka.
Ciekawe jak zrobię w dwa dni to co poprzednio zajęło mi i drukarce 1,5 tygodnia?! Weekend odpada, bo tak jakby się edukuję w innym mieście. Zdecydowanie dziś gryzę.
chciałabym wiedzieć kto za to zapłaci?
OdpowiedzUsuńjednak kartki tusz - może jakby obciążyć szanowną panią urzędniczkę ???
zmorka