Perez jedzie coś załatwić ze znajomym księdzem, ja tam jestem tylko przypadkowo. Ksiądz mi kiwa i pyta Preza
- żona :)?
- nie, kochanka ;)
- no halo, asystentka Prezesa :)!
- wie pani jedno drugiego nie wyklucza ;) - żartuje ksiądz
Tłumaczę Prezesowi, że nie da się zwalidować robienia ogrodu, bo walidować należy w toku produkcji, więc ma to zastosowanie w produkcji, a nie usługach. Żeby było łatwiej pojąć sprawę tłumaczę na przykładzie pączków
- mamy taśmę z pączkami tak? w początkowej fazie produkcji taka kulka jest brana z taśmy, bada się np. jej wagę i konsystencję, jeśli jest ok jedzie dalej, następnie np. dodajemy do pączka nasienie i znów pączek jest zabierany z taśmy...
- hmm chwila czyim nasieniem jest pączek nadziewany :)?
- a co ja powiedziałam? yyy nadzienie :)!
- no dobra dobra, głodnemu chleb na myśli ;p
Prez wpada zaaferowany, rzuca płaszcz na krzesło i coś opowiada. Po chwili zrywa się i leci w stronę drzwi, wiedząc że ma sklerozę (a mi się nie chce specjalnie lecieć na górę zanieść mu płaszcza) pytam
- wychodzi pan gdzieś?
- tak, do ubikacji. Chce pani iść ze mną ;)?
Kusząca propozycja z tą ubikacją ;)
OdpowiedzUsuńja bym poszła :):):)
OdpowiedzUsuń