5 listopada 2009

56.

Perez jedzie coś załatwić ze znajomym księdzem, ja tam jestem tylko przypadkowo. Ksiądz mi kiwa i pyta Preza

- żona :)?

- nie, kochanka ;)

- no halo, asystentka Prezesa :)!

- wie pani jedno drugiego nie wyklucza ;) - żartuje ksiądz

 

Tłumaczę Prezesowi, że nie da się zwalidować robienia ogrodu, bo walidować należy w toku produkcji, więc ma to zastosowanie w produkcji, a nie usługach. Żeby było łatwiej pojąć sprawę tłumaczę na przykładzie pączków

- mamy taśmę z pączkami tak? w początkowej fazie produkcji taka kulka jest brana z taśmy, bada się np. jej wagę i konsystencję, jeśli jest ok jedzie dalej, następnie np. dodajemy do pączka nasienie i znów pączek jest zabierany z taśmy...

- hmm chwila czyim nasieniem jest pączek nadziewany :)?

- a co ja powiedziałam? yyy nadzienie :)!

- no dobra dobra, głodnemu chleb na myśli ;p

 

Prez wpada zaaferowany, rzuca płaszcz na krzesło i coś opowiada. Po chwili zrywa się i leci w stronę drzwi, wiedząc że ma sklerozę (a mi się nie chce specjalnie lecieć na górę zanieść mu płaszcza) pytam

- wychodzi pan gdzieś?

- tak, do ubikacji. Chce pani iść ze mną ;)?

2 komentarze: