27 lipca 2009

14.

Jeszcze odnośnie aktu wandalizmu, tym razem na wesoło.

Na cmentarzu dorwała mnie pani redaktor z lokalnego radio, a że jestem również rzecznikiem prasowym (tu zaśmiała się szyderczo) przyszło mi udzielić wywiadu.

Ona pyta o to, co sądzę o tym co się stało na cmentarzu. Ja, wczuwając się w rolę, opowiadam że to straszny akt, wielka tragedia przede wszystkim dla rodzin zmarłych i w ten deseń. Ogólnie załączył nam się dekadentyzm i wtedy rozlega się dzwonek mojej komórki:

'Wimoweh, wimoweh...

In the jungle, the mighty jungle, the lion sleeps tonight
In the jungle, the quiet jungle, the lion sleeps tonight

eeeeeee,eeeeeee um mubaway'

Dla niewtajemniczonych

Pełna profeska no nie ;)?

6 komentarzy:

  1. A się uśmiałem :-)

    Taki auto-komentarz do udzialanego wywiadu się zrobił trochę:
    Well, it's fuckin' sad what have happened, but we have to keep goin', aint' we? ;-)

    Chociaż samo wydarzenie samo w sobie mało zabawne :-/

    OdpowiedzUsuń
  2. Foksal
    ja też, zwiastuje ona połączenie od Pereza, żeby wesoło było ;)

    Pielgrzymie
    miało być tragicznie i współczująco, a wyszło komicznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo życie to jedna wielka komedia Bejbe ;-) A więc śmiejmy się póki możemy :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. momentami tragikomedia niestety

    OdpowiedzUsuń
  5. O tym staram się nie pamiętać, chociaż niestety życie samo się przypomina.

    OdpowiedzUsuń