21 lipca 2009

12.

Wyjątkowo wychodziliśmy dziś później z pracy, bo do kogoś dzwonił inwestor i truł dupę, ja latałam dalej za policyjnymi protokołami, Perez zagapił się i przesiedział porę wyjścia, vice czekała na mnie... i tak dalej w ten właśnie deseń. Wyszliśmy na plac zwany parkingiem w celu oddalenia się do aut, które dowiozą nasze zwłoki do domu i wtedy pojawił się dym. Zza naszych DREWNIANYCH budynków.

- chyba się pali! - krzyknęłam biegnąc za budynki

Perez po chwili już wybierał numer straży pożarnej, dziewczyny patrzyły na wiatr, który zawiewał w stronę budynków korporacji. To były sekundy, po chwili już zza budynków było widać kilkumetrowe płomienie.  

Nasi pracownicy zaczęli gonić grupę gówniarzy, 5 szczyli uciekało wprost na mnie, jeden po drugim wdrapywali się na skarpę i znikali. Ostatni miał pecha, ze skarpy ściągnęłam go ja pytając grzecznie:

- co wyście kurwa najlepszego zrobili?!

Chłopak oczywiście nic nie zrobił, tylko przypadkiem przechodził koło tego co się spaliło, oczywiście nie pamietał ani jak się nazywa, ani z kim był. Jako że moja cierpliwość w ostatnich dniach jest na poziomie zerowym zaczęłam regularną zjebkę pt. konsekwencje i nieprzyjemności wynikające ze znajdowania się o niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu, a także uświadomienie szczylowi kwoty strat jakie poniesie przez swój żarcik.

Po chwili był już standard: straż pożarna, miejska, policja, zeznania, protokoły.

Chłopak okazał się 15-letnim dzieciakiem. To miał być taki fun, tylko że się nie spodziewali, że akurat będziemy wychodzić w tej chwili, kiedy oni polewając benzyną krzaki i drzewa będą je podpalać...

Mi już poważnie starczy wrażeń na najbliższy rok, a nawet kilka lat.

6 komentarzy:

  1. Takie sa gowniarze, ja bym miala mega FUN oblewajac benzyna jednego z drugim i z kolejnym. Ciekawe czy zwiewaliby szybciej niz po zabawie w niszczenie drzew (co im one, cholera, przeszkadzaly??). Przydalaby sie specjalna szkola dla debili, ktorym sie nudzi w wakacje.

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze mu tak:)))
    a czy mu jeszcze dupy nakopałaś niechcący?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zła Kobieto
    po pierwsze pracuję w takiej a nie innej dzielnicy (idziesz o 6 rano do sklepu a sznureczek przed tobą kupuje małpkę, wino, denaturat...), więc zakładam że rodzice mają dzieci w przysłowiowej dupie, po drugie te drzewa mnie nie przeraziły tylko nasze drewniane budynki znajdujące się 4 metry od drzew:/

    Foksal
    jakem sajkolog nawrzucałam mu psychologicznych gadek tak że się chłopczyna poryczał :) do dupy mu nie nakopałam bo niestety już zdążyliśmy wezwać policję.

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe.
    mam nadzieję, że przynajmniej wsypie kolesi

    OdpowiedzUsuń
  5. chyba nie miał wyjścia,
    bo nie wiem co gorsze, gniew Korporacyjnej nie-codziennej babeczki czy policjant

    OdpowiedzUsuń
  6. policjant mu nie mógł oficjalnie naklepać, a ja już tak ;)

    OdpowiedzUsuń