Wyjątkowo wychodziliśmy dziś później z pracy, bo do kogoś dzwonił inwestor i truł dupę, ja latałam dalej za policyjnymi protokołami, Perez zagapił się i przesiedział porę wyjścia, vice czekała na mnie... i tak dalej w ten właśnie deseń. Wyszliśmy na plac zwany parkingiem w celu oddalenia się do aut, które dowiozą nasze zwłoki do domu i wtedy pojawił się dym. Zza naszych DREWNIANYCH budynków.
- chyba się pali! - krzyknęłam biegnąc za budynki
Perez po chwili już wybierał numer straży pożarnej, dziewczyny patrzyły na wiatr, który zawiewał w stronę budynków korporacji. To były sekundy, po chwili już zza budynków było widać kilkumetrowe płomienie.
Nasi pracownicy zaczęli gonić grupę gówniarzy, 5 szczyli uciekało wprost na mnie, jeden po drugim wdrapywali się na skarpę i znikali. Ostatni miał pecha, ze skarpy ściągnęłam go ja pytając grzecznie:
- co wyście kurwa najlepszego zrobili?!
Chłopak oczywiście nic nie zrobił, tylko przypadkiem przechodził koło tego co się spaliło, oczywiście nie pamietał ani jak się nazywa, ani z kim był. Jako że moja cierpliwość w ostatnich dniach jest na poziomie zerowym zaczęłam regularną zjebkę pt. konsekwencje i nieprzyjemności wynikające ze znajdowania się o niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu, a także uświadomienie szczylowi kwoty strat jakie poniesie przez swój żarcik.
Po chwili był już standard: straż pożarna, miejska, policja, zeznania, protokoły.
Chłopak okazał się 15-letnim dzieciakiem. To miał być taki fun, tylko że się nie spodziewali, że akurat będziemy wychodzić w tej chwili, kiedy oni polewając benzyną krzaki i drzewa będą je podpalać...
Mi już poważnie starczy wrażeń na najbliższy rok, a nawet kilka lat.
Takie sa gowniarze, ja bym miala mega FUN oblewajac benzyna jednego z drugim i z kolejnym. Ciekawe czy zwiewaliby szybciej niz po zabawie w niszczenie drzew (co im one, cholera, przeszkadzaly??). Przydalaby sie specjalna szkola dla debili, ktorym sie nudzi w wakacje.
OdpowiedzUsuńdobrze mu tak:)))
OdpowiedzUsuńa czy mu jeszcze dupy nakopałaś niechcący?
Zła Kobieto
OdpowiedzUsuńpo pierwsze pracuję w takiej a nie innej dzielnicy (idziesz o 6 rano do sklepu a sznureczek przed tobą kupuje małpkę, wino, denaturat...), więc zakładam że rodzice mają dzieci w przysłowiowej dupie, po drugie te drzewa mnie nie przeraziły tylko nasze drewniane budynki znajdujące się 4 metry od drzew:/
Foksal
jakem sajkolog nawrzucałam mu psychologicznych gadek tak że się chłopczyna poryczał :) do dupy mu nie nakopałam bo niestety już zdążyliśmy wezwać policję.
hehe.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że przynajmniej wsypie kolesi
chyba nie miał wyjścia,
OdpowiedzUsuńbo nie wiem co gorsze, gniew Korporacyjnej nie-codziennej babeczki czy policjant
policjant mu nie mógł oficjalnie naklepać, a ja już tak ;)
OdpowiedzUsuń