24 października 2014

270.

Na sam początek akcja z klientem, który składa reklamację za coś z 12 grudnia zeszłego roku. Zostaje mi wmówione, że to moja wina. Sprawdzam i idę do najjaśniejszej panienki wyjaśnić sytuację
- to nie mogłam być ja, gdyż cały grudzień siedziałam na dole, więc nie mogłam być jednocześnie u góry
- ależ to byłaś ty, bo ja wtedy miałam wolny jeden dzień
- pamiętałabym, to z całą pewnością nie byłam ja
- to ja zaraz zadzwonię do kadr i ci udowodnię - dzwoni, dopytuje, po czym z grobową miną oznajmia - widzisz miałam rację, ja 12 grudnia miałam wolne
- no niestety, dzwoniłam do kadr 2 minuty temu i wiem, że to nieprawda, pani miała wolne tydzień później
Chwilę jej zajmuje zanim pozbiera szczękę z podłogi i odzyskuje mowę
- ty mnie sprawdzasz?! ty mnie, kurwa, sprawdzasz?!
- nie, ja po porostu staram się ustalić fakty, bo nie lubię jak mi się wmawia dziecko w brzuch, naprawdę nie pozwolę na takie zachowanie...
Do końca dnia najjaśniejsza panienka jest dla mnie miła do wyrzygu, a ja mam na nią takie ciśnienie, że udusiłabym gołymi rękoma.
 
W związku z tym, że złapałam ją na kłamstwie następuje tydzień jeżdżenia po mnie z góry do dołu, znoszę to z godnością osobistą. Do czasu.
Jadę tłumaczyć się klientowi z czegoś co najjaśniejsza panienka zjebała, wracam głodna, zmarznięta, chce mi się pić i siku, a wpadam w oko cyklonu
- co wpisałaś klientowi w fakturę 3 tygodnie temu?!
- nie pamiętam, pójdę do góry, sprawdzę i pani powiem
- kurwa, ja się pytam co wpisałaś?!
- nie pamiętam, wbrew pozorom nie uczę się faktur na pamięć i nie musi pani się do mnie wydzierać
- ty mi będziesz kurwa zwracała uwagę!? może trochę szacunku!
- nie oczekiwałabym szacunku od kogoś, kogo się samemu nie szanuje, ja nie jestem głucha, nie trzeba na mnie krzyczeć, można zwrócić uwagę spokojnie, normalnym tonem, czy cała ulica musi słyszeć, że ma pani coś do przekazania? ludzie, kultury trochę...

Dzień wcześniej darła się na naszego najspokojniejszego pracownika, w końcu i jemu się cierpliwość skończyła i ją zjebał. Ciekawe na jak długo poskutkuje.

4 komentarze:

  1. Oesuuu... Mój szef wrzeszczy, gdyż albowiem jest choleryk, ale nigdy by sobie nie pozwolił na coś takiego. Ostatnio jechał ze mną windą i wrzeszczał, co przyjęłam, jak zwykle, ze stoickim spokojem. Na parterze skończył wrzeszczeć i podsumował:
    - Bardzo cię przepraszam, ja tu wrzeszczę, a ty przecież sobie na to nie zasłużyłaś. Wybacz. Ale tak mnie małpa wyprowadza z równowagi, że sobie nie wyobrażasz.
    I tylko dlatego to znoszę. A Tobie współczuję. Czy babsko ma nad Tobą jakąś władzę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest moja kierowniczką, bez żadnych zasad, z przekonaniem, że wszyscy mamy problem ze słuchem, więc trzeba się do nas drzeć i z inteligencją, więc trzeba nas obrzucać rozmaitymi inwektywami. Wiesz ja się zawsze mogę zwolnić jak mi się nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. kłamstwo ją dyskwalifikuje na wszelkich płaszczynach

    OdpowiedzUsuń
  4. No tym mnie rozpieprzyła, a tak się zawsze zarzeka, że ona zawsze prawdę i tylko prawdę...

    OdpowiedzUsuń