14 grudnia 2012

241.

Odpowiadam w firmie za - górnolotnie ujmując - część marketingową. Zarządziłam zrobienie ulotek, projekcik machnięty, dogadany i zamówiony, pozostał odbiór, M. dostał dyspozycję udania się do drukarni. Dzwoni prez:
- a te koperty to po co nam?
- jakie koperty?
- kwadratowe takie
- ?????? się dowiem? - o czym on do mnie rozmawia?! włączam tryb dochodzenia, obdzwaniam M., drukarnię i finalnie prezesa
- koperty nie są nasze, ten jełop jeden pojechał odebrać ulotki i facet z drukarni mu powiedział, że tam na ziemi leży paczka, którą ma zabrać, więc zabrał wszystko co znalazł po drodze....
- hehehe
- pan się nie śmieje, musimy to oddać
- a już miałem pomysł jak je zagospodarować
- mhm to z M. musi się pan dogadać, bo on mi dziś oznajmił, że na allegro je puści za 2 stówki, pan się nie śmieje tylko mu powie, że w poniedziałek ma jechać je oddać, bo ten łoś już aukcję zrobił
Dobrze, że nasza paczka nie leżała na stoliku, bo pewnie też by przywiózł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz