11 grudnia 2014

272.

Oni mnie kiedyś nerwowo wykończą, przysięgam.
 
Miesiąc temu wywalili pracownika należącego do komisji, a że się ogon palił, a dopiero studnię zaczynali kopać, to naradzili się wspólnymi siłami - Perez i Vice, że skorom jest w krs wpisana to ja go zastąpię.
I wszystko było ok do pierwszego spotkania na którym wyszło, że ze względu na regulamin dobrze znany X. (kumpela Vice) nie możemy jej pomóc na tyle, na ile chciała - zgodnie z wytycznymi Vice. Odebrałam dziś telefon od tejże jebiący mnie na wszelkich płaszczyznach, a zaczynający się od słów "ty sobie moim nazwiskiem gęby nie wycieraj" i w tym tonie dobre kilkanaście minut. Na koniec sięgło się Perezowi, "bo kto mi niby kazał do komisji należeć i w ogóle, bo Vice wolałaby żeby tym się zajęła jej rodzina".
  
- a proszę bardzo, zabierajcie sobie to w pizdu i zarządzajcie jak chcecie, ja się tu nie pchałam i mi do szczęścia nie jest potrzebne żeby Vice do mnie dzwoniła i opieprzała mnie za coś, co sama miesiąc temu kazała mi robić, bo nie jest to dla mnie ani przyjemne, ani tym bardziej nie mam na to czasu, bo jak widać w przeciwieństwie do niektórych zajmuję się pracą, a nie szukaniem dziury w całym


Nie wiem, może powinnam na początku każdego m-ca dzwonić do Vice i pytać jaką mam agendę pracowniczą na najbliższy miesiąc, żeby mi nie wyrzygiwała, że robię coś, co sama kilkanaście dni wcześniej mi zleciła....