30 kwietnia 2013

252.

Z cyklu cierpliwość jest cnotą...
Szukam klientce zmarłego 1.1.91 Jana Kowalskiego
- w tym terminie w ewidencji widnieje tylko Edmund Kowalski, może pomyliła pani imię?
- nie, wujek miał na imię Jan - no dobra, przewracam ewidencje na wszystkie strony, ni chu chu, dzwoni drugi raz do koleżanek i proszę żeby dopytały panią jak brzmi imię wujka
- no przecież mówiłam, że Wojciech - no, kurwa, dobra szukam Wojciecha, który cudownie w ciągu 5 minut zmienił imię z Jana, w dalszym ciągu nic, oprócz Edmunda zamieszkałego na Jaskółczej 1/2, dzwonię trzeci raz - a ten pani wujek Jan vel Wojciech to na jakiej ulicy mieszkał?
- na Jaskółczej 1 przez 2
- no to droga pani miał on na imię EDMUND...
- no przecież mówiłam

Podobna sytuacja tydzień temu, tym razem szukam Honoraty Kowalskiej
- w terminie który pani podała w księgach jest tylko Honorata Nowak, może się pani pomyliło?
- nie ciocia była Kowalska - szukam, imię rzadkie, więc jestem przekonana, że ta Nowakowa jest właśnie Kowalska, której szukam od 20 kurwa minut
- a ciocia na jakiej ulicy mieszkała? Jaskółczej 2/2?
- no tak
- no to ciocia była Nowak, a nie Kowalska
- no bo ona drugi raz za mąż wyszła, ale my jej męża nie uznaliśmy i dla nas została Kowalska

No przecież l o g i c z n e, prawda?

22 kwietnia 2013

251.

Tereska jak wiadomo zaniemogła co zaowocowało tygodniem chorobowego z którego właśnie powróciła. Opalona jak po tygodniu na działce... Po czym doszła do wniosku, że "jej się nie chce wpisywać zleceń, jak chcesz to sama wpisz". Zapewniam, że było to jej ostatnie przedłużenie umowy.

Rozgrywki personalne w firmie mają się bdb.
M. kilka lat pracowała w księgowości, gdzie wydawałoby się była kapitalnym pracownikiem, nota bene zaprzyjaźnionym z Vice. M. urodziła dziecko, wróciła do pracy i okazało się, że nagle jest do niczego. Macierzyństwo amputowało jej kompetencje, Vice wyraziła dezaprobatę i przeniosła ją do oddziału. W oddziale M. przepracowała rok, wydawałoby się że była kapitalnym pracownikiem. Teraz odbiera korespondencję i parzy kawę w sekretariacie...

Pracownicy (lat 50+) mi się przyszli wzajemnie na siebie poskarżyć
- panowie jak na moje, to przestańcie zachowywać się jak w przedszkolu, wyjdźcie za teren firmy i dajcie sobie po mordzie, rozwiążcie problem po męsku - pomogło, nie żalą się, bynajmniej na chwilę

18 kwietnia 2013

250.

Jam jest oaza spokoju. W czwartek wybieraliśmy nowy zarząd  kółka wzajemnej adoracji. W rozmowach kuluarowych przed wyraziłam stanowczy sprzeciw wobec wystawienia mojej kandydatury, bo zapierdalam i nie mam czasu na robienie czegoś, co nic nie wnosi. No więc jest owo zebranie i oczywiście postanawiają sprawdzić mą asertywność proponując mnie, ja bardzo dziękuję, postoję, spadać.
- ale dlaczegóż? - zapada cisza, 30 par oczu wlepia się we mnie
- poniewóż, już wcześniej tłumaczyłam
- ale my wszyscy tego tłumaczenia nie słyszeliśmy
- peszek, lecimy dalej, nie ma czasu na niepotrzebne dywagacje
Foch i obraza majestatu.

Z owego spotkania trzeba sporządzić protokół, uchwały i dać to do sądu. Mam zrobić to ja w ciągu 14 dni roboczych. Nastał 3 dzień i telefon od mojej eksBossicy
- musisz dać mi te papiery
- jak będę miała to dam
- nie, musisz dać mi je dzisiaj
- mission impossible, nie ma Tereni i muszę pracować za nas dwie, więc jakoby nie mam czasu, wyrobię się 8 dnia (zakładając że ta menda powróci), się nie pali
- to zostań po pracy i to zrób dziś, to chyba nie jest taki problem
- żeby była jasność, po pierwsze nie wychodzę z pracy jak wy o 15 tylko zazwyczaj zostaje po godzinach, po drugie jak będę miała czas to to zrobię, po trzecie to ja decyduję co i kiedy będę robiła w i po pracy
Jeb słuchawką. EksBossica zadzwoniła do mojej obecnej, której ładnie wytłumaczyłam, że EksB. to mnie może najwyżej pocałować w dupę i nie ona mi będzie ustalała agendę ;>

Przyjechał Perez
- chce mi pan coś powiedzieć o EksBossicy?
- ja tam się w wasze sprawy nie mieszam
- no i słusznie, co ona się tak czepia jak żyd gówna? mówię, że zrobię, to zrobię
- widocznie nie ma co robić
- no to niech zrobi te zaległe KSP za które ma niezgodność;>
Dochodzę do wniosku, że świadomość że nie może mi nic kazać, a ja mogę ją zlać jest dla niej porażająca i ciężko przywyknąć.

11 kwietnia 2013

249.

Rozmawiamy nt. nowego billboardu reklamującego krematorium
- to pani zrobi nowy projekt reklamy, teraz może jakiś bardziej żywy, może jakiś chwytliwy slogan: "przyjedź, przyjmiemy Cię ciepło" ;)
- to było niezłe, żółwik :D