27 kwietnia 2012

220.

Konkluzja moich zmagań pracowniczych jest następująca:
bardzo, ale to BARDZO, się cieszę, że jeszcze tylko 1 dzień w pracy i wyjeżdżam daleko stąd i moim jedynym problemem decyzyjnym będzie: czy na śniadanie wolę jajecznicę czy chleb z serem.

23 kwietnia 2012

219.

Chwalę się prezesowi swoim zajebaniem pracowniczym
- wczoraj (w niedzielę!) posiedziałam nad mailami do ludzi z którymi współpracujemy, zaktualizowałam stronę, popisałam teksty, zrobiłam zestawienie do polisy, teraz musimy jeszcze tylko wybrać foty do wywołania, ale jest problem, bo gdzieś posiałam pena na którym mam całą dokumentację
- tego fajnego skórzanego pena, atrybut SM :)?
No z tej strony go nie znam;p

- a jak koledze się u nas pracuje? - podpytuje prez
- no raczej dobrze
- a nie przeraża go język P. i L.?
- wspominał pierwszego dnia, że wszedł a tam same wyrazy leciały, ale się przyzwyczai ;)

W ramach nagrody zostałam wysłana z moim stalkerem na wycieczkę. Nigdy jeszcze nie jechałam z nikim w tak absolutnej ciszy ;) Nagle telefon, odbieram
- ok, przekaże mu - rozłączam się i zwracam się do stalkera - P. dzwoniła i mówiła, że masz zabrać z firmy ramki
- a do mnie nie mogła zadzwonić i mi tego powiedzieć? przecież ma mój numer!
- i co teraz? walniesz focha i nie zabierzesz tych ramek?
Pff.

21 kwietnia 2012

218.


Otwieramy nową inwestycję. Prezes zwraca się do mnie-ateistki:
- tylko zrobi pani zdjęcie biskupowi - pacze jak na łosia, bo z 20 czarnych jest
- a który to biskup? - pizgnął się w czoło i wyjaśnił
- ten z czerwonymi guzikami w czarnej sukience
No, trzeba było tak od razu ;)

- wie pan co jest zabawne? że końkurencja zna was, ale nie zna mnie, więc chodzą, oglądają i dupę nam obrabiają przy mnie :) - a w oczy, że pięknie, ze smakiem, stylem i dupę urywa...

Wpadam o 7,04 do firmy, moi pracownicy siedzą i spijają kawę
- ooo, ja cię bardzo przepraszam, że jeszcze nie zdążyłem się przebrać - jeden z nich żartuje, zaczynam grzebać w torebce - czego szukasz? zapalniczki?
- nie telefonu, o 7,04, za te 4 minuty odejmę ci pensję proporcjonalnie ;) - śmieją się - ty przestań rechotać tylko zapierdalaj się przebrać ;p!

6 kwietnia 2012

217.

W poniedziałek ustawiłam chłopakom pracę z zapowiedzią, że do piątku ma być zrobione i że rano przyjadę na kontrolę (albowiem jest to usługa i cza zrobić dokumentację foto klientom)
Zapierdalam se z samego rana posprawdzać. Pana Ka. odpowiedzialnego nie zastaję w budynku, ale dochodzimy z kolegą do wniosku, że szukajcie, a znajdziecie na terenie. Znaleźliśmy ;>
- panie Ka. mówiłam, że przyjadę dziś rano, dlaczego pan nie czekał tylko muszę jeździć i pana szukać na 26 hektarach?
- po co pani przyjechała? ja nic nie zrobiłem
- z powodu..?
- bo nie miałem czasu
- no to teraz pan znajdzie czas i zrobi to o co prosiłam - się wkurwił, ale idzie ze mną. Podchodzimy do pierwszego pomnika, który powinien zostać umyty, posprzątany i ustrojony. Ka. wziął zmiotkę przejechał dwa razy po pomniku, zagrabił z jednej strony i skończył
- no kładzie pani ten wiecheć
- już pan skończył? umycie polega na machnięciu dwa razy zmiotką?! proszę to zrobić jak należy, przecież ci ludzie płacą nam za to niemałe pieniądze
- jak się pani nie podoba to pani sobie sama to zrobi - tu jebnął zmiotką i wykonał obrót na pięcie
- panie Ka. daje panu ostatnią szansę, za godzinę wrócę i wszystko ma być zrobione

Zrobione było, ale przez chłopaków, którzy specjalnie przyjechali z firmy, żeby zrobić pracę Ka.
- chłopaki przepraszam was za kolegę, nie wy powinniście to robić - rzuciłam idąc do pokoju Ka.- panie Ka. to jest ostatni raz kiedy chłopacy robią cokolwiek za pana, każdy z nas ma swoje obowiązki i je wykonuje
- ale nie miałem czasu!
- teraz ja mówię ;> miał pan cały tydzień na zrobienie tego, codziennie rozmawiamy, ani razu nie wspomniał pan, że jest tak zawalony pracą, że nie da rady i nie poprosił pan o pomoc, poza tym niech pan pamięta, że to ja ustalam co pan robi w pracy i doskonale wiem czy był pan zajęty obowiązkami pracowniczymi czy czymś innym, dałam panu szanse na poprawę, nie wykorzystał jej pan, w tym miesiącu premii pan nie dostanie wcale. To jest pierwszy i ostatni raz kiedy ja pana o coś proszę, a pan zostawia wszystko i idzie w pizdu, drugi raz skończy się inaczej. Może nie wyglądam, ale nie powtarzam po 10 razy próśb, ja jestem kierownikiem, a pan moim pracownikiem i jeśli w dalszym ciągu będzie pan cierpiał na syndrom boga* to zaręczam, że raz na zawsze skutecznie pana z tego wyleczę. Mam nadzieję, że sytuacja jest dla pana wystarczająco jasna.
Chłopakom kopary delikatnie opadły, bo ja naprawdę nie wyglądam na kogoś, kto potrafi zjebać dorosłego, postawnego chłopa. Szacun w oczach chłopaków +200, a z panem Ka. chyba się nie zaprzyjaźnimy.
* pan Ka. na "swoim" terenie czuje się jak buk i ojciec w jednym, wszystkich ustawia, dyryguje chłopakami chociaż są na równorzędnych stanowiskach, a jak zrobią coś nie po jego myśli to podobno potrafi być bardzo nieprzyjemnie

3 kwietnia 2012

216.

Zastanawiam się czy dzisiaj jest dzień wypróbowywania mojej cierpliwości, bo zaprawdę powiadam Wam kurwica permanentna mną targa.
Pan od programu jebnął focha i on nam nic nie będzie robił, bo ja go atakuje, jestem chamska i bezczelna, a do tego śmiem mu zwracać uwagę, że coś nie działa w programie. No i w związku z tym perez rzucił mi propozycję:
- może mogłaby pani do niego napisać i go przeprosić?
- SŁUCHAM?! a za co mam go przeprosić? za ten otwarty sposób w jaki manifestuje, że ma nas głęboko w poważaniu?
- no bo on jest słabo odporny na krytykę, niektórzy już tak mają... mogłaby pani?
- i myśli pan, że jak ja go przeproszę co tak na marginesie mu się według mnie nie należy, to on nagle zacznie działać, nasze stosunki ulegną poprawie i będzie super?
- spróbujemy, a jak nic to nie da to ja go zacznę opierdalać

Chwilę później czytam maila, którego rozesłała moja koleżanka do klientów. Mail o jednej z naszych usług idzie mniej więcej w tonie: "dostałam awans, teraz tą usługą zajmuje się korporacyjna, aczkolwiek ja nadal pracuję w tej firmie i mam kontrolę, więc wszelkie "ale" co do jakości wykonywanej przez korporacyjną usługi proszę słać WYŁĄCZNIE na mojego maila".

No raczej, że była awantura. Nienawidzę jak ktoś robi ze mnie wała. Pan od programu wmówił prezesowi, że w mailach było zupełnie co innego - niestety maili nie kasuje i prez dokładnie sobie wszystkie przejrzał. Koleżance delikatnie odjebało, bo ona do mojej pracy nie ma wglądu i zdecydowanie przegięła pałę.
Dorośli, kurwa, ludzie. Jeden patafian nieodporny na krytykę z fochem jak niezaspokojona panna, druga z przerostem firmy nad treścią.
Pierwszy raz w tej firmie zdarzyło mi się po drodze do domu zakupić wódkę, sok i ujebać się po powrocie do domu.

2 kwietnia 2012

215.

Mam typowego PMSa, w pracy zapieprz, rano zmokłam, zmarzłam, zdmikp dał dupy z remontami ulic (żeby zamknąć dwie główne ulice miasta to trzeba mieć, kurwa, fantazję) i do tego co chwile dzwoni Prezes i konsultuje ze mną kiedy będziemy robić końferencję i w jakiej formie, a ja mam delikatnie mówiąc wkurwa na cały świat. Któryś jego telefon:
- borze, nie wiem, powiedziałam panu jak ma wyglądać końferencja, robimy ją w czwartek o 10 i ani chwili później to pójdzie w wydaniach magazynowych, w ogóle pan od programu znowu mnie zlewa i już NIE WIEM jak mam z tą mendą rozmawiać, zmarzłam, zimno mi, w ogóle cały świat jest na nie!
- widzę że ma pani pmsa, rozumiem, pogadamy jutro :)