29 lutego 2012

209.

Utarło się, że jestem odpowiedzialna za kontakty z mediami, więc czasami mnie atakują pytaniami. Czasami ich pytania są tak światłe, że się zastanawiam czy oni na poważnie czy to jakaś wysublimowana forma żartu.
Budujemy krematorium, dzwoni pani z gazety, że czytała w konkurencyjnym piśmie, iż prace są już na wykończeniu i otwieramy w kwietniu, ale ona ma jeszcze jedno kluczowe pytanie:
- czy parking jest już skończony?
Jak wiadomo krematorium po godzinach będzie robiło za kino samochodowe i parking rzeczywiście jest kluczową sprawą. Nie piece, nie droga dojazdowa do obiektu (której nota bene jeszcze w całości nie ma), ale parking. No tak parking jest skończony, więc jak ktoś będzie chciał na nim wylądować własnym migiem, albo innym helikopterem to prosz bardzo, bo dojechać po tych wertepach innym pojazdem niż ciężarówka, albo jeep się chwilowo nie da...
- czy przewidujemy możliwość współpracy z konkurencyjnymi firmami?
Nie, kurwa, nie przewidujemy. Pierdolnęliśmy sobie inwestycję za 8,5 mln tak na własne potrzeby i dla zaspokojenia własnego kaprysu, a nie dla faktycznych potrzeb branży i liczymy, że za jakiś milion lat świetlnych nam się to zwróci ...

28 lutego 2012

208.

Przychodzimy do pracy w poniedziałek wysypane febrami.
- o widzę że pani kierownik też w weekend się całowała na wietrze ;)
- Korporacyjna nie przeginaj - przemawia moja kierowniczka ustami wygiętymi jak Angelina Jolie - jeszcze nie oszalałam, żeby w tym wieku się swatać
- oj pani kierownik miłość nie zna granic wieku, pani się nie wstydzi i przyzna ;)
- idź dziecko, bo cię zaraz pierdolnę w arbuz! ;p

Przyjeżdża Prez
- a mapy cmentarzy pani już zna?
- no ba, wychodząc z pracy wybieram arkusz z jednym polem, uczę się go na pamięć, a rano jak przychodzę to mnie kierowniczka przepytuję ;)
- co za głupoty tam gadacie?
- nic, głupie pytanie, głupia odpowiedź ;)

9 lutego 2012

207.

Nadmiar pracy powoduje, iż włączyła nam się głupawka absolutna, czym podzieliłyśmy się chętnie z prezesem
- postanowiłyśmy, że sylwestra robimy w krematorium - mina prezesa bezcenna - no, bo tam są dwie sale, więc w jednej zrobimy sale do tańczenia, w drugiej będzie szwedzki stół, a jako danie wieczoru podamy prosiaka prosto z pieca - 5 minut i gotowy ;) pana też oczywiście zapraszamy, żeby pan się nie czuł poszkodowany ;p
- no pewnie, a konkurencja będzie nam robiła zdjęcia i później da to do gazety i będzie jazda
- oj tam, oj tam, panie prezesie nie ważne jak mówią, ważne żeby mówili ;)
- jeszcze dobrze was nie zatrudniłem na nowe stanowiska, a chyba będę zmuszony was zwolnić ;)
Chyba jednak sylwka w krematorium nie będzie ;p

Jako, że dostałam awans i pracuję na nowym stanowisku, a na stare nikogo nadal nie zatrudniono to jadę na 2 etaty. Zmęczenie i stan wkurwa (bo CIĄGLE ktoś coś chce x 100) osiągnęły apogeum, jako że nie mam siły dalej się wściekać to głupieję
- wiesz co A? jestem tym wszystkim tak już zmęczona i zła, że mam taką wizję: zapodamy sobie tutaj jutro fajkę wodną, postawimy na samym środeczku biura, załadujemy jakiś mocny stuff i ujaramy się na maksa ;)
- a jak ktoś przyjdzie to każemy mu spadać na szczaw i wrócić w poniedziałek, bo teraz mamy weekend
- jpd jaka piękna wizja ... :) - pomarzyłyśmy sobie i wróciłyśmy do pracy, za chwilę z drugiego pokoju dobiega do mnie głos A.
- miała baba koguta, koguta, koguta, wsadziła go do buta, do buta, HEJ! :D - później mi się mimowolnie wyrywa
- o mój jezu, a nasz paaanieee
- zakład pracy, kurwa, chronionej :D

Piszę kolejne zgłoszenie na policję o naszym psycholu
- no i im napisałam zamiast tych wszystkich kurew, kutasów i chujów, że pan obsypuje nas inwektywami, ale myśli pan, że policja zrozumie co ja do nich piszę ;)?
- trochę wiary w człowieka...
- wierzyłam, aż do momentu kiedy pan policjant nie zapytał się mnie co oznacza sformułowanie labilny...

Przychodzi nasza końkurencja, która u nas musi załatwiać formalności, ja nadal trwam w głupawce
- panie, co byś pan chciał ode mnie?
- chciałem sobie zamówić pogrzeb - paczę na niego badawczo i stwierdzam
- jak na pogrzeb to trochę za żywy pan jesteś, ale ze mną jak z dzieckiem mówisz-masz, A. zawołaj z dołu naszego firmowego kata, pan sobie życzy zostać pogrzebany ;)

Dzwoni końkurencja, żeby załatwić niemożliwe, nie jestem pizda - załatwiłam (Przyjaciół trzymaj bliski, a wrogów jeszcze bliżej).
- panie Nowak widzi pan jaka jestem za pana wspaniała ;)?
- o tak, wie pani ja jestem pamiętliwy i pani to zapamiętam, jeszcze raz dziękuję :)
- spoko, podziękuje pan jak przyjdzie, dary przyjmuje w biurze, lubię mleczną z orzechami, ale brylantami też nie wzgardzę ;)

Później A. opowiada prezesowi o mnie
- wyobraź sobie, że cała końkurencja i wszyscy klienci ją lubią, ktoś przychodzi, ona zawsze jakimś tekstem pojedzie i rżą, kurwa końkurencja jest nią tak zachwycona, że wczoraj Kowalski siedział z godzinę, a Nowak to 3 razy przychodził ;)
- oj A. wiadomo, że jestem zajebista to mnie lubią ;) - a na drugie mam "skromna" ;) rzecz jasna

Poważnie - zwariowałabym bez poczucia humoru.

5 lutego 2012

206.

Pojechałam do JM, siedzimy, pracujemy, w tak zwanym międzyczasie temat nam schodzi na nasz nowy cudowny program i pana R. (dodam, że pan R. jest dyrektorem firmy wdrażającej nam program)
- przyznaję bez bicia, miałam delikatnie starcie z panem R., on zdaje się był wtedy u was na szkoleniu - dziewczyny zaczynają się śmiać
- no był, tylko patrzyłyśmy jak próbuje ci coś powiedzieć, jak już bierze wdech, ale go nie dopuszczałaś do słowa, najpierw zrobił się czerwony, potem zbladł, przy końcu twojego monologu był już purpurowy, a para szła mu uszami :) jak mu w końcu rzuciłaś telefonem to nie mógł dojść do siebie i do końca dnia przeżywał, że pierwszy raz w życiu ktoś go tak dosadnie i bezpośrednio zjebał :)
- nie przesadzajmy, ja wiem, że są chwile kiedy jestem mega asertywna i jak kończy mi się cierpliwość potrafię krótko i w żołnierskich słowach określić co mi się nie podoba, aczkolwiek do zjebania go było mi jeszcze daleko...

Teraz tekstem na czasie jest: "Nie działa coś w programie? Zadzwoń do Korporacyjnej ona załatwi od ręki z panem R. żeby działało ;)".
Mam w dupie to czy jest on programistą, dyrektorem, czy samym bogiem wdrożyli to ma działać, a jak facet sobie słabo radzi z krytyką to może powinien zastanowić się nad zmianą pracy ;>

Tak na marginesie - czy powinno mnie martwić, w świetle ostatnich gróźb psychola, że dziś rano, W NIEDZIELĘ, ubezpieczyciel napisał mi smsa, że jeden z naszych pojazdów uległ zniszczeniu, w związku z czym wdrażają procedurę ubezpieczeniową? Jest to dla mnie trochę dziwne...

2 lutego 2012

205.

Zaczynamy podejrzewać, że psychol może być faktycznie groźny. Teraz jesteśmy na etapie żądania kilkuset tysięcy, mamy nie informować policji tylko dostarczyć kasę we wskazane miejsce, jeśli nie spełnimy oczekiwań jaśniepana to zdetonuje bombę...
Okazuje się również, że psychol wraz z kolegami odwiedza nocami obydwa oddziały naszej firmy i robią to w taki sposób, że zdążyli nam sterroryzować ochronę, która podwoiła liczbę pracowników na nocnej zmianie.
To już chyba nie są głupie żarty.
Zastanawia mnie tylko motywacja tego popierdoleńca, bo w sumie nic złego nikomu nie zrobiliśmy, żadnej wielkiej krzywdy nikomu (nie)świadomie nie wyrządziliśmy.
Na myśl przychodzi mi jedno - branża w której pracujemy jest specyficzna, konkurencja jest naprawdę duża, a kasa przyzwoita, moja firma ma ponad 60% udział w rynku, do tego na dniach kończymy i otwieramy inwestycję, która jeszcze bardziej umocni naszą pozycję. Innego logicznego wytłumaczenia nie potrafię znaleźć.