17 października 2011

189.

Młody chłopak, pełen życia, pasji, planów...
Rano informacja, że stało się coś złego. Nie wierzę, przecież kilka dni temu był u mnie, omawialiśmy nowy, duży projekt, który miał nam zrobić, jak tylko skończy obecny. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy o rozwiązaniach technicznych, śmialiśmy się, pokazywał mi co można zrobić lepiej, mówiłam mu czego dokładnie chcemy.
- Do zobaczenia za 2 tygodnie, wtedy ustalimy szczegóły :) - śmiejące się orzechowe oczy
- Do następnego razu :)

Włączam wyszukiwarkę, wpisuję imię i nazwisko, otwieram stronę. Następnego razu nie będzie... Wracał ze zdjęć, które były cały jego pozapracowym światem, zasłabł/zasnął?, wjechał prosto pod tira. Czytam, NIE WIERZĘ!!! Widzę zdjęcia, poznaję samochód, nagły ścisk żołądka powoduje, że rzeczywistość dociera do mnie wyjątkowo boleśnie.
Nie pozostały po nim nawet buty, jest tylko głuchy telefon i ogromny żal.



Grzesiu robisz tam gdzieś zdjęcia, prawda..?

14 października 2011

188.

Fakt jest taki, że firma nie może mnie zwolnić, bom jest chroniona i choćby się posrali, zakładając że ja żadnego przestępstwa nie popełnię, muszą ze mną trwać przez kilka najbliższych lat.
Natomiast moje prywatne odczucia są takie, że kilka osób robi wszystko, żeby sama się zwolniła i z bliżej mi nieznajomego powodu poszła w pizdu.
Tytułem wstępu dodam, że to co ostatnimi czasy dzieje się w korpo przechodzi ludzkie pojęcie - np. zwalniamy pracowników, a nie przyjmujemy nowych, tylko przejmujemy ich obowiązki za tę samą kasę, albo co gorsza i co bardziej mnie boli zwalniamy naprawdę dobrych, robotnych pracowników tylko dlatego, że zauważają i głośno mówią o rzeczach, które absolutnie dziać się w korpo nie powinny.
W moim przypadku dwie osoby systematycznie robią wszystko, abym poczuła, że jestem w gównie po samą szyję i w którą stronę się nie ruszę i tak zapadnę się jeszcze bardziej.

Kilka scenek rodzajowych

Wyrwałam się na siku - a jestem tak zajebana robotą, że wyjście na 3 minuty do kibla to wyższa skomplikowana operacja logistyczna - w tym czasie ktoś do mnie dzwonił, więc po powrocie (po TRZECH kurwa minutach) oddzwaniam i co słyszę?
- gdzie byłaś? bo dzwoniłam, a nie odebrałaś, a Wu. nie mogła cię poszukać! - Wu. nawet nie wychyliła się za drzwi, żeby sprawdzić czy mnie nie ma gdzieś w pobliżu...

Mam kontrolę, przyjechała firma zewnętrzna i trzepie mi całą dokumentację, cała firma oczywiście o tym wie. Kontrola polega na tym, że siadamy z panem, on zadaje 100 pytań do, a ja się tłumaczę. Dzwoni ktoś do mnie z mega palącym na tę chwilę problemem
- Korporacyjna możesz teraz przerwać i zrobić Prezesowi kawę? - no kurwa sorry, ale parzenie kawy to nie jest chyba na tyle skomplikowana czynność, żeby przerywać mi kontrolę i wprawiać mnie w zażenowanie przed panem kontrolującym

A propos kontroli. Wchodzimy do pokoju
- pójdę sobie zrobić herbaty - rzecze moja w tym wypadku podwładna
- nie, siedź, Korporacyjna pójdzie i nam zrobi - pewnie, bo pan kontrolujący może poczekać aż główny barista tej firmy zaparzy napoje dla całej firmy...

Inna sprawą jest fakt, że mam podpisaną umowę na stanowisko referenta, zgodnie z doświadczeniem i zakresem obowiązków wykonuję obowiązki inspektora, a przy ludziach przez jedną z osób tytułowana jestem chronicznie z przekąsem sekretarką.

Nie wydaję mi się, żebym popadała w paranoję. Dla mnie to zachowanie nie jest normalne. Kurwa, człowiek daje się poniżać za 1234 zł netto...

5 października 2011

187.

Prezes zazwyczaj mówi skrótami myślowymi, co mnie do pewnego momentu wkurwiało, aż zaczęłam łapać co autor miał na myśli bez słów. Co gorsza w rozmowach - między sobą i przy innych - też posługujemy się skrótami myślowymi często zrozumiałymi tylko dla nas.

Kilka dni temu mamy gościa. Prez wypada z kabineciku z hasłem
- kawy!
- jedną czy dwie? - pytam
- zazwyczaj z rana za jednym zamachem pijam tylko jedną ;) - odzywa się nasz gość
- domyślam się, pytałam czy Prezes też chce ;)

Nasz reklamobiorca obciął nam reklamę , wzburzyliśmy się z rana i wróciliśmy do roboty. Na wychodnym Prezes zagaja
- jutro mi pani zmierzy
- rozumiem, że tą najdłuższą linijką ;)
- o czym do cholery rozmawiacie!?
- o reklamie :) - odpowiedzieliśmy zaniepokojonej Vice

4 października 2011

186.

Wieczorem wysłałam cv do - w żaden sposób nie powiązanej z nami - firmy, a rano mój Prezes już o wszystkim wiedział. I z całą pewnością nikt do niego nie dzwonił na telefon firmowy, bo ten odbieram wyłącznie ja, podobnie jak i maile. Jestem lekko zdziwiona.